na śniadanie zjadłam musli z bananem, activią naturalną i łyżeczką zielonego jęczmienia - w jogurcie da się go jakoś przełknąć:
za ładnie nie wyglądało ni tak sobie smakowało, ale że w domu nic nie było innego do jedzenia to wciągałam aż mi się uszy trzęsły.
Moje frezje pięknie rozkwitły - uwielbiam je:
potem miałam bardzo intensywny dzień, musiałam pojechać po dyplom kierownika prawie 120km w jedną stronę, przejść całe ślubowanie, uroczystość wręczania i wiele, bardzo wieeeele przemówień komisji... ale było warto...
Obiad zjadłam na mieście z tatą, dość szybki i ciężki ale za to kolację mam bardzo lekką:
czyli pół kalarepy zjedzone na surowo - bo taką uwielbiam
Co do wagi to nic się nie zmieniło, ani w górę ani w dół, więc OK
Amelia31
2 czerwca 2015, 08:25Też uwielbiam kalarepkę!
ita1987
1 czerwca 2015, 20:17Kwiaty w domu wyglądają przepięknie :-) uwielbiam :-) zwłaszcza, że teraz są na każdym kroku :-)
mamciaaa
1 czerwca 2015, 21:00a zapach frezji jest po prostu cudny
mamciaaa
1 czerwca 2015, 21:00Komentarz został usunięty