Plan był nawet niezbyt ambitny: 73 kg bez napinki do końca roku.
Rzeczywistość wygląda następująco: od początku listopada biegam regularnie 3 razy w tyg, średnio 4 razy w tyg. dojeżdżam rowerem do pracy.
Paszcza ogarnięta.
I co?
I ....dooopa.
Waga od początku tego tygodnia to oględnie mówiąc po- raż-ka.
Dzisiaj rano 75 kg i nie powiem, we wtorek było o kilogram więcej/
No cóż, nie mam już pomysłu co do sposobu pożegnania się na dobre chociażby z jednym kilogramem,
Norgusia
11 grudnia 2014, 21:07Może powinnaś ze dwa dni na niskokalorycznej-białkowej?
mamaPuszysta
13 grudnia 2014, 18:41Norgusiu a to jakoś podkręci metabolizm?
Norgusia
15 grudnia 2014, 21:41Nie wiem czy bardzo podkręci, ale na pewno zobaczysz efekty na wadze!