Dzisiaj mam kiepski dzień. Już nie chodzi nawet o przedwczoraj.
Od 3 miesięcy nie chudnę a jedynie walczę o utrzymanie wagi, która oscyluje w granicach 71-73 kg.
W tym czasie przebiegłam mnóóóóstwo kilometrów, nie zjadłam dziesiątek kilogramów niedozwolonych rzeczy, nie wypiłam ani jednego piwa. Waga stoi jak zaklęta.
Ba, od 25 marca zaczęłam sezon rowerowy - codziennie 2x20 min. energicznego pedałowania. Mojej wagi to nie wzrusza.
Denerwuję się, bo tak długo jest zastój wagowy, że opatrzyło mi się moje ciało, udziska wydają się zbyt masywne, brzuszydło wielkie, podobnie jak podbródek i fałdy na plecach.
Dwa dni temu rąbnęłam 27 km naprawdę na max moich możliwości (2.16.40 to mój czas na 21 km) a waga co? Nic. Wczoraj wieczorem odrobinę mniej niż zwykle, ale jak uzupełniłam wypocone płyny to i waga wróciła.
Wrrr idę odgryźć sobie łapę z tej bezsilności...
Norgusia
19 kwietnia 2014, 23:44tez miałam taki zastój przy tej samej wadze!!! wkurza niesamowicie...ale nie poddawaj się! To przez aktywność fizyczna!!! mięśnie ci się odbudowują! kolejny zastój będzie miedzy 67-68...hehehe żartuję, ale ja tak właśnie mam teraz! Powodzenia!
mamaPuszysta
16 kwietnia 2014, 10:20Dzięki Dziewczyny za miłe słowo i podtrzymywanie na duchu! Jakiś taki kryzysik mnie dopadł. Poszukam gdzieś wagi z analizą składu masy ciała, może chociaż masa mięśniowa wzrosła kosztem tkanki tłuszczowej. Ot tak na otarcie łez...
Niecierpliwa1980
16 kwietnia 2014, 08:53nie patrz zbytnio na wagę, jesteś aktywna-a to ma swoje zalety,jak i nie pozostaje bez wpływu na przyrost mięśni. Ja stoję już chyba z 5 miesięcy, nie mam już siły,wiec odpuściłam nerwowe ważenie ,a tylko robię swoje i staram się czerpać z tego radość.Pewnie waga w końcu ruszy,trzymam kciuki.