No co tu dużo mówić, nie prowadziłam się jedzeniowo najlepiej: kanapki na plażę, słodycze, wieczorkiem zdarzało się jakieś piwsko.
Ruchu niby trochę było (spacery do i po plaży) ale niestety nie zmobilizowałam się do regularnego biegania ani do ćwiczeń.
Bieżący tydzień mam też nieszczególny - muszę się uczyć do kobylastego egzaminu.
Jak widać dłuuuugo się gubi kilogramy, natomiast przybiera się je błyskawicznie.
Plan na lipiec: wieczorna waga 78 kg.
mamaPuszysta
5 lipca 2013, 15:38Magmo byłam na totalnym odludziu - tylko las, ptaki, sarny, komary i my. Do plaży 35 min na piechotkę.
magma007
3 lipca 2013, 16:59Gdzie byłaś?