Ujrzałam ją dzisiaj rano na wadze. Piękne 79,5.
Po wczorajszej wizycie u dietetyczki:
Waga 81 (było 86)
Zawartość tłuszczu 32,6% (było 34,5 %)
Zawartość mięśni 32,2 % (było 31,7 % )
Zawartość wody 49,1 % (było: zdecydowanie poniżej normy)
Zawartość kości 9,6 kg (było 10 kg)
Obwód talii 95 cm (było 100)
obwód bioder 111 cm (było 111 cm czyli bez zmian)
Biorąc pod uwagę przedział czasowy pomiędzy tymi wynikami, moje zaangażowanie i determinację to nie są powalające wyniki.
Ale jakoś mnie to nie martwi. Waga spada, pomimo porządnego nawodnienia w międzyczasie organizmu, zawartość tkanki tłuszczowej maleje.
Zastanawia mnie ten poziom mięśni - kurczę tak dużo i porządnie ćwiczyłam ale jakoś niewiele masy mięśniowej nabrałam.
No i obwody - mierząc się samodzielnie w domu wydawało mi się że mam sporo większy spadek w porównaniu do tego co wyszło z wczorajszego mierzenia u dietetyczki (czyli ok. 8-9 cm w talii i 5 -6 cm w biodrach).
Tak czy inaczej wyciągam pozytywne wnioski z całej tej sytuacji i jestem spokojna, gdyż mam wewnętrzne głębokie przekonanie co do powodzenia akcji odchudzenia względem mojej osoby.
Przebyłam długą drogę, dobre nawyki żywieniowe i ćwiczeniowe weszły mi w krew i dlatego może być tylko lepiej.