Od rana mam lenia, jakoś niemrawo idzie mi ogarnianie mieszkania
Gdzieś w tyle głowy kołacze się myśl, że powinnam włączyć jeszcze do mojego codziennego grafiku ćwiczenia z płytą.
Póki co nie mogę się do tego przybrać.
Próbuję też namierzyć jakąś polecaną dietetyczkę w mojej okolicy (w niecie jakaś dziwna cisza w tym temacie)
Co do ustawień niniejszego pamiętnika to zedytowałam swoją wagę początkową.
Do stycznia 2011 r. moja max waga wyniosła 87,1 kg (pomijam oczywiście okres ciąży) i tyle widniało na moim suwaczku.
W kwietniu 2011 waga oscylowała ok 78 kg (efekt codziennych ćwiczeń na fitnesach, w tym 2 x w tyg. spinning)
Jednakże miesiąc temu pobiłam rekord: 88,6 kg na początku października.
Żeby zobrazować jakie mam problemy z wagą przypomnę, że na początku lipca br ważyłam 83,5 kg.
Czyli 5 kg w 3-mce.
To dlatego, że zarzuciłam na moment (tzn. od lipca br) aktywność fizyczną (tzn. nie biegałam, nie chodziłam na spinning, nie jeździłam codziennie 40 min na rowerze).
Codzienne spacery z dziećmi, nordic walking 2x w tyg. i zwykła bieganina dnia codziennego (w tym wędrówki po górach podczas 1- tygodniowego pobyt), dieta MŻ jak widać na mnie nie działają.