Jakież było moje zdziwienie gdy tak biegłam, biegłam i pobiegłam jakieś... 3km bez przystanku :) Dopiero po takim dystansie zatrzymałam się zaczerpnąć tchu. Może fakt, że było z górki popychał mnie do przodu, a może nie, nie wiem. Ale wiem że to było cudowne i chcę to znów powtórzyć tak szybko jak się da. Siłownia, aerobik i skalpel musiały mi tak poprawić kondycję, nie wiem czy kiedykolwiek byłam w lepszej.
Ktoś jest zdania że bieganie uzależnia? Ja jeszcze nie wiem, ale na pewno mi się spodobało. Biegałam tak 40 minut, nie wiem, nie za dużo nie za mało? Jakby ktoś miał jakieś doświadczenie w tym temacie to proszę piszcie w komentarzach co i jak najlepiej działa :) Jeśli to faktycznie mnie wciągnie, to już oglądałam na allegro sprzęt do słuchania muzyki na ramię i specjalne słuchawki. Wczoraj miałam zwykłe i ciągle wypadały mi z uszu, mimo że miałam na głowie bandamkę. Następnym razem (może już dziś?) założę swój super hiper wypasiony zegarek i pas do mierzenia tętna, dystansu itd. Zobaczymy ile kalorii spalę w ciągu tych 45-u minut, obwieszczę Wam zapewne co i jak po następnym bieganiu.
Aaaaa i zrobiłam sobie zdjęcie...
hehe :) miłego dnia koksy! :)
Festuca21
22 kwietnia 2013, 12:29ja też biegam i na prawdę polecam !
Aliettee
22 kwietnia 2013, 12:23Ekspresowe - nie, ale zdrowe, skuteczne i trwałe, przede wszystkim przyjemne - jak najbardziej :-) Poza tym to killer dla cellulitu :-)
MusingButterfly
22 kwietnia 2013, 12:22tez kiedys tak ialam 100 m i po mnie . ale moze tez powinnam zaczac ;) Super ze tak dobrze Ci idzie ;)