Ostatnio mam dni przemyśleń, chandry, może jesiennej nostalgii. 3 miesiąc diety, efekt w kg nawet ostatnio jakiś jest- wg mojej wagi 76 kg, czyli około 4 kg na minusie. I czuć już to, po ubraniach, bieliźnie, dorobiona dziurka w pasku itp. Dopiero teraz zauważyłam, że gdy już nie trzymam się samej diety tak przepisowo, to zawsze trzymam się jej założeń- ilości, produktów, proporcji między nimi. Nie czuję nawet wielkiej potrzeby do czekolady, czipsów, słodkich napojów, czasem się skuszę na coś słodkiego, ale sama muszę przyznać, że często się mi to nie zdarza. Ostatnio nawet miałam propozycję randki... co mi się nie zdarzyło chyba od 10 lat...
Niepokoi mnie tylko fakt, że ćwiczenia w dalszym ciągu są dla mnie trudne, męczę się i pocę okropnie, jakbym dopiero co zaczęła. Choć trener potrafi dołożyć mi obciążenia- ostatnio tak zrobił, chyba za łatwo mi jedno ćwiczenie przychodziło ;)
Koleżanki w pracy twierdzą, że od kiedy schudłam zrobiłam się wredna... a ja przecież jeszcze nie schudłam- nie tyle ile bym chciała. To co dopiero będzie potem ;)