Mam ojca po udarze, to już rok jak z powikłaniami walczymy. Nie był dobrym ojcem, ale jakoś się starałam nim zajmować na ile mi sił wystarcza. Codziennie trzeba 3 razy iść, prać, gotować sprzątać itp. Wczoraj dostałam telefon, że dostał się do ZOLu i mamy go w piątek przywieźć... jeden dzień na załatwienie wszystkiego... wolne w pracy oczywiście nie ma opcji... a ni ja, ani mąż, ani mama ani brat ojca... dramat... załatwiłam karetkę (oczywiście łatwo nie było) ogólnie szaleństwo z tym załatwianiem- powinnam mieć ten urlop jutro, wsadzić go do karetki, przypilnować, żeby wszystko zabrali... jeszcze opekunka ma urlop, i jest ktoś na zastępstwo i ma go tam wsadzić...
Jestem strzępkiem nerwów dzisiaj.. a dzieci sprawy mi nie ułatwiały- wkurzały się, że od wczoraj wiszę na telefonie... -musisz tyle gadać przez ten telefon ciągle?? takie pytania zadawał mój starszy syn...
Ale ogólnie z tym ZOlem to sprawa jest taka, że chociaż mogę jechać na urlop... bo tak to szans nie było na dłużej niż 4 dni... bo tyle ogarniała moja mama z opiekunkami. Tylko zaplanowane nic nie mam, nawet finansów jakoś specjalnie na ten cel nie składałam....
kawa.z.mlekiem
4 sierpnia 2016, 15:55Boże kobieto, kiedy Ty odpoczniesz...Jedź gdzieś na urlop, nawet blisko i wypocznij, bo niedługo sił Ci zabraknie. Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się.
malvinella
4 sierpnia 2016, 16:09gdzieś pojedziemy, moja mama mieszka nad pięknym jeziorem z atrakcjami, więc jak nic nie wymyślimy to zostanie nam to.