Wczorajszy dzień minął bez większych turbulencji zakończony górą prasowania, na szczęście udało mi się z nią uporać. Dzisiaj słońce delikatnie częstuje swoimi promieniami szarą ziemię, a mnie naszła refleksja jakież to szczęście że moje kochane dziecko jest zdrowe... Powinnam zacząć doceniać to w pełnej krasie a nie zajmować głowę nieważnymi drobnostkami, które przysparzają mnie o wzrost ciśnienia. Jesień zawsze wywoływała u mnie nostalgiczne myślenie i zadumę, choć w tym roku odczuwam to ze zdwojoną siłą. Nie wiem czy jest to spowodowane tym że mam już rodzinę, życie "panienki" już dawno za mną, trzeba wiązać jakoś koniec z końcem, choć czasami łatwo nie jest, czy może dlatego że nieuchronnie zbliżają się moje 30ste urodziny i wkraczam w wiek "prawdziwej dorosłości", gdzie nie nowe jeansy są osiągnięciem, a ciepły obiad codziennie na stole i zapach szarlotki w sobotnie popołudnia...
Miłego dnia i dużo radości w sercu. Ania