jest mi smutno, że to wszystko chwilowe. będzie tak jak z innymi, będę tu pięć lat i będę ważyć ile ważę. naprawdę to trudne. miała być dieta, miał być ruch..
mimo to wiem, że to emocje weszły w grę.. jeśli one są nie poukładane to i jedzenie jest w to wmieszane. a u mnie cały czas w życiu jest ogromna niepewność. niby zachowuję spokój i wierzę, że się poukłada.. tylko jeżeli jem jak teraz to wiem, że czuję ogromną pustkę i samotność.
co by nie było tak źle, no warto cały czas próbować.. nawet jeśli coś takiego się dzieje to ja wiem, że czuje się lepiej na jedzeniu lekkostrawnym, że nie lubię ani karkówki ani grochówki ani pierogów i nie chcę tego jeść. gotowanie kreatywne bardziej mi leży. ruszać też się lubię.