Kolejne dwa dni za mną. Ja sie nie nadaję do diet :-) NIe nadążam z jedzeniem, przygotowaniem, poranny galop nie ułatwia. Wierzę, że z czasem sobie to poukładam. Muszę się pozbyć różnych zjadaczy czasu w rodzaju korespondencji internetowych o poranku :-) Najgorszy jest ranek - żeby zdążyć upchnąć własne śniadanie i przygotowanie swojego prowiantu między przygotowanie dzieci i obrządek zwierząt domowych... Jeszcze nierozważnie nałożyłam to sobie na początek roku szkolnego, w którym mam już dwójkę rano do ogarnięcia do szkoły, przedszkole juz za mnie nie uczesze i nie nakarmi Młodej.
Ale staram się. Bóg mi świadkiem, ze się staram i nie zważam na złośliwe uwagi kolegów z teatru, ze na próbie śmierdzę szczypiorkiem ;-)
PS. Trochę się zdziwiłam, że mimo to waga spadła. Kilo, bo kilo, ale nie drgała już od wielu, wielu miesięcy.
fitnessmania
2 kwietnia 2017, 09:54Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka