Od mojego ostatniego wpisu trochę minęło, ale aura jest taka, że powoduje u mnie śpiączkę :( Wracam do domu z pracy i zasypiam. Jeśli chodzi o dietę nawet jej przestrzegałam ale zdecydowanie za mało ćwiczyłam, więc waga jakby tkwi w miejscu. Nie jest to fajne, bo najbardziej motywują mnie efekty - np wchodzę w sobotę na wagę a tam kilogram mniej - tak nie miałam już dawno niestety - nie tak jak w początkach mojej przygody z odchudzaniem.
Ruszałam się mniej niż zwykle także dlatego, że miałam wypadek rowerowy - przywaliłam twarzą o chodnik :( Wstrzymałam ruch na całej ulicy i wszyscy panowie rzucili się mnie ratować. Potem, jak już mnie opatrzyli i zaszczepili przeciwko tężcowi - to przez dwa tygodnie wszystko mnie bolało - normalnie przez wielkie B.
Ponieważ nie miałam dotychczas takich przygód to trochę się zniechęciłam do jazdy rowerem - ale w końcu zainwestowałam w kask. Wcześniej jakoś nie chciałam, żeby mi się loki defasonowały ale teraz stwierdziłam, że chyba mam to gdzieś.
Tak, że dietę trzymam, mało się ruszam i nabawiłam się lęku przed krawężnikami - bo to krawężnik tak mnie załatwił :(.
Teraz będę musiała się bardziej wysilić, gdyż albowiem będą imieniny mojego Taty i zażyczył sobie sernika - któremu raczej się nie oprę.
DARMAA
22 czerwca 2017, 08:20No to miałaś przygodę! A ja też bez kasku jeżdżę chyba będę musiała się przełamać zanim mnie taka przygoda spotka. Pozdrawiam i wracaj na rower wypadki zdarzają się wszędzie i nie można dać się zwariować.
Malrad
22 czerwca 2017, 15:32Już jeżdżę, tylko boję się podjeżdżać pod wyższe krawężniki, zsadzam cztery litery z siodełka podprowadzam pod wysoczyznę i dopiero jadę dalej - mam nadzieję, że mi to przejdzie - bo jakoś dziwnie wygląda taka jazda ;) Ale roweru nie odpuszczę - za bardzo lubię jeździć.
roweLova
21 czerwca 2017, 08:53I mnie ostatnio nie było :-) Ale powoli ogarniam nową rzeczywistość. Buziaki.
Malrad
21 czerwca 2017, 15:00W sumie ten czas tak biegnie, ale damy radę i znów będziemy zwarte, gotowe i odchudzone... mam nadzieję ;)
Missmercy
20 czerwca 2017, 14:47Też jakoś mi się nie chce ćwiczyć. W taką pogodę to sączyć drineczki i się opalać nad wodą... :D I też mam loki! Może delikatne, ale jednak! :D Trzymaj się! :)
Malrad
20 czerwca 2017, 15:52Dzięki i Wzajemnie ;)
katarzyna19852014
20 czerwca 2017, 14:35Kochana gratulacje wagi ! Ja też mam problem ostatnio z siłami ale mam nadzieje, że wakacyjny okres zmobilizuje mnie do walki !! Do boju !
Malrad
20 czerwca 2017, 15:54Dokładnie, czekam do urlopu żeby więcej ćwiczyć i mam nadzieję więcej schudnąć, również życzę powodzenia :)
mudid
20 czerwca 2017, 14:21No powiem Ci, że krawężnik znokautował także moją mamę 2 lata temu. Złamała nogę w stawie skokowym bo krawężnik nie dogadał się z kołem rowerowym. Do dziś czuje dolegliwości niestety. Mnie jakoś rower nie ciągnie. Za bardzo mnie potem ....siedzenie boli ;)))))
Malrad
20 czerwca 2017, 15:58Fakt, nie jest to przyjemne, może Mamie posłuży jakaś rehabilitacja - słyszałam, że działa cuda. U mnie tak źle nie było - ale przez dobry tydzień wyglądałam jak bokser po walce - wszyscy się na mnie gapili :( Ale ja rower uwielbiam - daje mi wyjątkowo dużo przyjemności - ten owiew świeżego powietrza - więc staram się wyzbyć lęków.