...
co sie to ze mną dzieje??
idąc do pracy kupiłam sobie 1 pączka z dżemem i budyniem i 2 prince polo - zjadłam do kawy.
potem talerzyk czereśni.
banan.
Teraz (na obiad) zjadam bułkę żytnią z twarogiem w plastrach i pomidorem. Do tego mój mąż mi zapakował w pojemniczku warzywa z wywaru i mięso gotowane drobiowo-wołowe.
Kocham go!!!!
zabrałam jeszcze dwa jogurty ale już zostaną w lodówce na jutro.
Waga dzisiaj pokazała 89,1 kg
od wczoraj -0,6 kg
Mam tylko nadzieję, że moje poranne wybryki słodyczowe zostaną mi wybaczone .
Musze kupić sobie błonnik, bo od tych słodyczy i nerwowej sytuacji w pracy (ciągle jakieś telefony, ktoś coś chce i nie ma spokoju żeby posiedzieć w toalecie) mam kilkudniowe zaparcia....
Aga, obiecuję, że dzisiaj zrobię zdjęcia butów i wdzianka - for you.
Buziolki.....
MllaGrubaskaa
8 lipca 2015, 15:56Oby się te wybryki z kupowaniem słodyczy nie powtarzały to bedzie ok ;))
binga35
8 lipca 2015, 15:20zasada "czego nie kupisz, tego nie zjesz" :) tu by sie sprawdziła :) pozdrawiam!
drosera85
8 lipca 2015, 15:29Mi się ta zasada świetnie sprawdza! :) Bez pudła!
Zaczarowana08
8 lipca 2015, 15:05Skoro grzeszki były rano, a nie wieczorem to intensywną pracą do wieczora spalisz wszystko :)
agnes315
8 lipca 2015, 13:54gdyby mąż wiedział, co nakupisz po drodze, to guzik by Ci to mięsko z warzywami spakował :))) Trzymam za słowo! No. Buźka :)*
Malgoska39
8 lipca 2015, 13:58racja, racja! ale on i tak jest mega cierpliwy do mnie :) Buźka :)
fiterka
8 lipca 2015, 13:18hmmm ...niedietkowy poczatek dnia kochana ,trzymam kciuki żeby nie odbił się na wadze .Pozdrawiam
Malgoska39
8 lipca 2015, 13:59bardzo niedietkowy :( Dzięki za kciuki :)