Okna mam już trzeci dzień zaklejone od wewnątrz jakimś materiałem przez budowlańców, którzy robią nowa elewację budynku. Trudno w domu oddychać, bo wietrzyć od godzin porannych aż do popołudniowych się nie da, bo nie wiadomo co przez okno wpadnie, a w godzinach późniejszych też niewiele powietrza się dostanie tą drogą, bo ta siatka, czy co to tam jest nie przepuszcza za bardzo ani powietrza ani nawet wody. Wczorajszy deszcz zostawił tylko pomiędzy tą siatka i oknem taką wilgoć, która powoli tamowała oddech przy każdym większym ruchu, że od rana ciągle próbowałam otwierać drzwi na klatkę, ale wiadomo, że tam często ludzie biegają po schodach wte i wewte i nie zawsze się dało. Nareszcie doczekałam się dziś koło 15.00 rozdarcia przez któregoś z robotników tej płachty na jednym i drugim oknie, gdzieś mniej więcej w połowie, czyli zrobił taką wielgachną dziurę chyba tylko dlatego, że pewnie już lokatorzy wszyscy się skarżyli, a i przez to, że obrzucili w końcu cały budynek jakimś kolorowym "czymś".
No i z ćwiczeń znów nici, a moje lenistwo triumfuje w całej okazałości. Wiem, wiem, pewnie powiecie, że w końcu mogłam przynajmniej z domu wyjść, ale byłam dość fajny kawałek pieszo na poczcie, więc tak całkiem bez ruchu dziś nie jestem.
Za to chyba trochę za dużo pozwoliłam sobie z jedzonkiem obiadowym, bo porcja piersi z indyka była za duża i buraczków zjadłam chyba tez podwójna porcję (+2 łyżki kaszy gryczanej). Za to kolacyjki nie będzie już napewno. Zresztą jest już 20.00 a ja głodna nie jestem i tak niech zostanie.
Aaaa, a śniadanko - 2 kromki chleba pełnoziarnistego z twarożkiem chudym i picie wody itp. wykonane w 120%. To tez się liczy.
Ważenie dopiero w piątek i jutro może jakoś nadrobię to co sobie uzbierałam przez poprzednie dni.
Trzymajcie się Buziaczki!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7051953
22 sierpnia 2011, 18:08Małgosiu ja nie mogłam sobie poradzic sama z moją otyłością i postanowiłam skorzystac z porad specjalistów. "Wbito" mi do głowy, że podstawą jest jedzenie 5 posiłków dziennie o stałych porach. Trzymam się tego co i ile można jeśc (nie cwiczę) i efekty już są czego i Tobie życzę bardzo mocno. Czy Ty wybrałaś jakąś konkretną dietę, jak sobie radzisz ? Pozdrawiam-B.
mikrobik
21 sierpnia 2011, 07:02Dzięki za zaproszenie. Poczytałam Twoje wcześniejsze wpisy i nie jestem pewna, czy sama sobie dasz rade z dietą, bo odnoszę wrażenie, że działasz trochę po omacku. Chyba na początek dobrze byłoby, abyś skorzystała z diety profesjonalnej dostosowanej dla Ciebie. Ja miałam dobre efekty na diecie "Smacznie dostosowanej" Vitalii. Ona jest dostosowana do stopnia nadwagi, daje dobre tempo chudnięcia itp. Sama nie dawałam sobie rady, bo oprócz ilości kcal musi być odpowiedni stosunek białka, węglowodanów i tłuszczu w pożywieniu. Ja miałam nawyk ważenia się codziennie i nie uważam, aby to było takie złe, bo jednak mobilizuje. Waga powinna stać zawsze w tym samym miejscu i ważyć się zawsze należy rano tak jak kolezanka napisała "w stroju Ewy". Moja dobra elektroniczna waga też pokazuje wagę z odchyleniami w zależności od tego gdzie stoi i jak ja na niej stanę. Przy Twojej nadwadze spadki powinny być na początku bardzo duże czego Ci życzę i trzymam kciuki.
zwiedly.blawatek
16 sierpnia 2011, 15:38żeby Ci czasem przez to okno jaki budowlaniec nie wpadł,choć jakby był niczego sobie;P
agnieszka3532
10 sierpnia 2011, 21:38no jedzonko może być ale tego ruchu to troche mało!!ruszaj sie babo!!!hihihi:):P