Niestety tytuł mówi o mojej diecie w weekend. Typowy przykład antydiety. Zebrała się parapetówka u znajomych i urodziny córki. Wszędzie pyszne jedzenie i nie wspomnę o alkoholu. Efekt jest taki, że nie dopinam moich kochanych dżinsów, które kupiłam sobie na wakacjach i wyglądam w nich odlotowo!!! A raczej wyglądałam :( To straszne, że przez 2 dni można przytyć tak dużo. Nie wchodziłam na wagę, ale widzę, że nie jest dobrze.
Ten tydzień będzie więc pod znakiem zbliżania się do tego co jest na pasku i byłabym szczęliwa gdybym to osiągnęła, ale muszę bardzo się postarać.
Oj, ciężkie praca przede mną. W sumie nikt nie obicywał, że będzie lekko...
savelianka
25 października 2010, 16:37i trzymam kciuki!!!!!!!
nefryt0
25 października 2010, 15:47Głowa do góry !! teraz weż sie w garśc i będzie ok!
mmMalgorzatka
25 października 2010, 15:38I wszystko wróci do normy:) pozdrawiam
elkati
25 października 2010, 13:55to nijak nie jest... od przeganiania siódemek nogi mam coś mientkie w kolanach... paszczę zapycham kapuściną surówką... rodzine straszę eksmisją jak będą do domu słodycze znosić... ;)
EwelineczkaSunny
25 października 2010, 13:44To trzymam kciuki, abyś niebawem znów mogła dopiąć się w swoich ulubionych spodniach.