Strasznie długo mnie tu nie było, chociaż wpadałam poczytać co się u Was dzieje. Miałam zupełne wariatkowo w pracy, teraz sie troszkę uspokoiło z akcentem na troszkę.
A co u mnie? Hmm, nie jest źle. Przez te zawirowania nie miałam czasu, ochoty i siły na przestrzeganie diety, nie ćwiczyłam, psychicznie byłam wykończona. Gdy tydzień temu wlazłam na wagę zdębiałam. 95,70 kg!!! Załamka. Tyle pracy poszło w las. Zdecydowanie mi się poprawiło wczoraj, bo dostałam @ i waga była łaskawsza 94,70. Wróciłam na dobre tory i mam nadzieję na nich pozostać.
Doszłam do wniosku, że pracą nie ma co sie tak przejmować, bo i tak tego nikt nie doceni. Wyluzowałam trochę, zajmuję się sobą i rodziną. Wczoraj wyszłam na spacer wieczorny. Po deszczu było troche chłodniej i przyjemnie. Dołączył do mnie mąż, co bardzo mnie ucieszyło. Wreszcie mieliśmy okazję spokojnie porozmawiać (przez te nerwy to ostatnio na wszystkich warczałam), powiedział mi, że jego kolega mnie widział i stwierdził, że ładnie wyglądam. To juz drugi z kolei. Pocieszające to jest bardzo i budujące.
Wróciłam na dobre, trzymajcie za mnie kciuki!!! Buziaczki
Zamiokulkas
14 lipca 2010, 09:46Deszczu szczerze zazdroszcze z jednego powodu. Przez te upaly puchne (woda!)... Pije dzisiaj pokrzywe, moze to pomoze... Milego dnia!
AGAO30
14 lipca 2010, 09:26w klubie. Jestem z Tobą.