Ostatnio mam tyle na głowie, że najzwyczajniej w świecie poplatały mi sie daty. I tak na latino miałam iść nie we wtorek, ale w środę, dobrze, że córka zauważyła mój wpis w kalendarzu to nie popełniłam falstartu. Potańcowałam wczoraj, było świetnie. Zmączona i spocona wróciłam, ale bardzo szczęśliwa. Nogi wieczorem bolały okropnie, usnąć nie mogłam. Rano było lepiej.
Jutro wybieram się na silownię, zobaczę jak to jest i zdecyduję, która forma ruchu mi bardziej odpowiada. Myślę o siłowni i tańcu na zmianę. Ale zobacze jak przezyję ćwiczenia pod okiem instruktora.
Jutro się ważę, ale nie przewiduję niczego dobrego, bo dietkowo kiepsko było. Jednak się zważę i podam wynik (niech se nie myslę) wtedy możecie mi nawtykać. Buźki...
grubasekkkkk
14 maja 2010, 08:26oj musi być wspaniałe takie latino ... :))) pogoda nie pozwala na ruch na świeżym powietrzu to trzeba sobie jakoś radzić :)))
delicja78
13 maja 2010, 19:44a mnie się zdaje,że taniec lepszy...bo wtedy nie czujesz,że ćwiczysz-czysta radocha:) ale jak dasz radę to bierz wszystko:)
azazeel
13 maja 2010, 19:38ja wybieram się, ale dopiero za 9kg...hahahah Jak mi sie uda, bo ostatnio stoję w miejscu:Dz wagą. Pozdrawiam, buziaczki