Widzę, że jakiś zastój miałam w pisaniu. W sumie dietkę trzymam, czasami mam lekkie zawirowania, zwłaszcza wieczorem, ale lekkie. Nie zdarzyło mi się obeżreć, tak jak to miałam często w zwyczaju. Teraz mam ciężkie życie, bo w lodówce stoi słoiczek nutelli (potrafiłam zjeść pół na raz), ale jakos omijam go wzrokiem. Może wytrzymam i zjedzą go tylko dzieci :)
Jutro ważenie, ciekawa jestem jaki będzie wynik. Koleżanki w pracy mówią, że widać efekty. Czuję po ubraniach, że są liźniejsze a nie opięte do granic możliwości. To jest pocieszające.
Nie żałuję że wykupiłam dietę, przynajmniej wiem ile czego mogę zjeść. To trzyma mnie w ryzach, bo sama nie umiałabym odmówic sobie produktów zabronionych. Tak to juz mam z moją słabą silną wolą. Do jutra...
Marta42
25 marca 2010, 12:48I dobrze! Tak trzymaj! "Zawirowań" wystrzegaj się jak ognia! O nutelli nie myśl, a najlepiej zapomnij! Ja też się trzymam. Grzechów nie popełniam, poza filiżanką gorącej czekolady w pracy, ale uważam, że to jeszcze nie zbrodnia. :) Póki co efekty mam bardzo zadowalające, a to mnie dodatkowo motywuje. Pasek przesunęłam o kolejną dziurkę! Jutro się mierzę i mam nadzieję, że z dupska ubyło chociaż 1 cm... Coś mi ten tyłek odpuścić nie chce... Ale wierzę, że i na to przyjdzie czas! :) Powodzenia!
savelianka
25 marca 2010, 11:10NO,JAK KOLEZANKI TAK MOWIĄ,TO TAK JEST,SAMA WIESZ,ZE KOLEZANKI Z PRACY ZADKO ZDOBYWAJA SIE NA KOMPLEMENTY,WIEC MUSI COS W TYM BYC!!!!!