Śniadanie - to oczywiście owsianka, już nie mogę bez niej żyć. Jest pyszna, zdrowa i na ciepło a tego bardzo potrzebuje, zwłaszcza o tej porze roku. W pracy niestety wpadła guma rozpuszczalna z witaminkami ale to prawie 150 kcal i na pewno nie jest zdrowe choć kupione w aptece. Obiad - szklanka makaronu pełne ziarno do tego trochę oliwy i trzy pomidory a dla smaku dwa plasterki sera koziego. W tak zwanym między czasie trzy jabłka i dwie kawy z mlekiem - ale mleka to tak mało było. Zmusiłam się do wpicia wody 0,5 i dużej herbaty. Po pracy wizyta u koleżanki i zielona herbata a do niej z bólem choć może nie serca kawałek domowego ciasta - jednak to nie był mały kawałek.
Na kolacje garść pestek z dyni do wieczornej literatury.
Chyba nie najgorzej.