było miło ale się skończyło. ćwiczyłam sobie rano pół godz orbi a po południu lekki bieg lub po prostu spacer z pupilem. i nagle coś zaczęło się ze mną dziać. jednego dnia straciłam słuch. słyszałam ciągły szum w uszach a jak ktoś coś do mnie mówił to słyszałam to podwójnie i jakby z oddali. ale spoko po dwóch dniach przeszło. po dwóch dniach zaczęło mnie serce kłuć przy gwałtwoniejszych ruchach kuło niemiłosiernie aż dech zapierało. ale spoko to też przeszło po jednym dniu. a potem nagle zaatakowało mi biodro a dokładnie mięsień odpowiedzialny za unoszenie nogi w bok. koniec. ćwiczenia odpadły bo nie dam rady nawet na tej nodze stanąć pełnym ciężarem a co dopiero pedałować na orbim.
już mam tydzień przestoju wczoraj i dziś ćwiczyłam 10 i 15 min i tylko tyle jestem w stanie wytrzymać a najgoresze że świadomość że nie ćwiczyłam odbija się na jedzeniu bo nie potrafię się pohamować by nie zjeść dużej porcji zamiast małej.
a święta się zbliżają jestem odpowiedzialna za ciasta. no super :(
ale za niedługo zmiana miejsca pracy do pracy mam nadzieję dojeżdżać rowerkiem także mam nadzieję że nie będzie najgorzej.
wesołych spokojnych świąt wam życzę smacznego jajka i niech Zmartwychwstały Pan da wam siłę i radość życia.
buziaki