znów muszę sobie przypominać pierwsze tygodnie odchudzania kiedy do ćwiczeń trzeba się zbierać kiedy każdy kęs to wyrzuty sumienia czy zdążę to spalić i stawanie na wadze co 5 min co ma sprawić że schudnę natychmiast. kiedy jestem w ciągu jedzeniowym na kilka tygodni nie przejmuję się wyglądem niczym. a potem przychodzi otrzeźwienie i co ja takiego najlepszego ze sobą zrobiłam. teraz znów zaczynam wyliczać że do końca lutego przydało by się schudnąc 5 kg. głupia gęś ze mnie nie przytyłam w tydzień to i nie schudnę w tydzień.
powtarzam sobie jak mantrę :już nigdy nie chcę być gruba.
orbitrek codziennie 30-40 min, biego-spacery co drugi dzień, czasem mel b lub zumba.
wiem troszkę chaotyczny wpis ale nie mam za bardzo weny i czasu napiszę jak tylko się trochę unormuje waga i czy przynosi ta moja taktyka jakiekolwiek rezultaty.
KmwTw
16 lutego 2016, 21:11Ja też od początku zaczynam. A byłam ok 25 kg lżejsza. Szlak!