dlaczego zapominam o tym że odchudzanie jest proste i przyjemne jak tylko poświęcę dla siebie te 1-2 godzin? że można się dobrze czuć ze sobą kiedy się mniej je więcej rusza? że oglądanie telewizji z dupą na siodełku roweru stacjonarnego przynosi korzyści przyjemnego z pożytecznym? i że jedzenie czekolady za czekoladą poprawi mi humor tylko na chwilę a że nie muszę z tej czekolady rezygnować tylko zjeść ją całą ale raz w tygodniu nie codziennie. dlaczego zatracam się na wiele tygodni nie myśląc o konsekwencjach w postaci przytycia 10 kg w 4 miesiące. nigdy przenigdy nie ważyłam tyle co teraz nawet jak byłam w ciąży.
kochane jestem na dobrej drodze...jest moc są działania czekam na efekty :)