W końcu zabrałam się za ćwiczenia. Przećwiczyłam 15 minut Killera, przyznam, że było całkiem przyjemnie, bo czułam jak brzuch mi się tak fajnie rozciąga i napina. No i co? Zadzwoniła mama, że przyjedzie po mnie zaraz kuzyn, bo gdzieś tam muszę jechać na jakąś prezentację. Aghr... :( Dokończę ćwiczenia wieczorem.