Co prawda tego deszczu nie planowaliśmy, ale było cudownie. Dziś czuję ogromne zakwasy, ledwo chodzę po schodach. Do biegania mięśnie sie już raczej przyzwyczaiły, a na rowerku pracują troszkę inne...
Czeka mnie dzisiaj wizyta u lekarza, zlecenie badań do zrobienia, niestety prywatnie więc będzie kosztować...
Powolutku kończy mi się taki beztroski okres kiedy całkiem zapomniałam o pracy...już zaczynam myśleć, co muszę zrobić, czego nie zrobiłam, itd....już mi się w głowie układają listy rzeczy " do zrobienia", pojawia się mały stresik. Na razie go oswajam przywołując bardziej kolorowe myśli, ale niedługo stanie się bardziej natarczywy i wtedy juz tak łatwo się go nie pozbędę :-)
Dziś w planach oczywiście biegi, dłuższy dystans 7 km. Kilka przerw 1-2 minutowych marszu, jednak daję radę. Niestety popsuł mi sie pulsometr, ale mniej więcej jestem już w stanie ocenić czy tętno nie jest za wysokie, wtedy zwalniam lub robię 1 min marszu na uspokojenie oddechu.
Nie ma sensu w moim przypadku, kiedy biegam dla kondycji lub ewentualnie dla spalenia tłuszczyku, forsować się aż tak bardzo gdyż wtedy spalają się mięśnie. Tak więc spokojnym tempem, z przerwami nawet wskazanymi, pokonuję ten mój dystans.
Zapraszam do biegania. Warto dla tego uczucia po zakończonym joggingu :-)
Miłego dnia tym, co tu jeszcze zaglądają.
P.s. Waga mimo tej wzmożonej aktywności niestety wciąż waha się pomiędzy 58,5- 59,5 kg.Dziwne
Rozzi
16 lipca 2012, 10:21jak się ciebie czyta to od razu chce się biegać:)))planuję zarazić się bieganiem...pierwej jednak muszę zakupić odpowiednie buty....
sobotka35
16 lipca 2012, 09:10Rower kocham nad życie i to jest teraz moja główna aktywność:))Biegać niestety nie mogę ze względu na kolano,ale może jak w końcu zrzucę zbędny balast będzie to możliwe.Udanego dnia:)