Choróbsko dopadło i w łóżeczku od środy przebywam razem z dziecięciem moim.
Ruchu zatem zero do n-tej potęgi :-)
Waga trochę w dół po chorobie 58 kg
Kończę chyba moja przygodę z bieganiem w plenerze, jak widać rozłożyło mnie jednak i to dość mocno. Nie potrafię oddychać nosem podczas biegu tylko ustami i to niestety zaraz powoduje niepożądane efekty.
Chcę poszukać inne formy aktywności- może bieżnia na siłowni, zobaczę godziny, ceny, możliwości czasowe. Jeśli nie będzie to możliwe to pozostają ćwiczenia domowe, dywanowe. O ile będą systematyczne to nie są takie złe- 8 min abs, legs, itd
Czasem też basenik 1-2 razy w tygodniu połączony z sauna (ok 15 min pływania, potem sauna z przerwami oczywiście)
W kwestii diety: juz dawno przestałam liczyć kalorie, właściwie nigdy nie byłam zwolennikiem takich drastycznych diet, bo wiem czym one się kończą. Przytyłam od 2008 roku co prawda 4,5 kg ale mogę powiedzieć, ze to i tak niewiele. Myślę, ze dzięki w miarę normalnej diecie, bez drastycznych cięć i odmawiania sobie wszystkiego. Słodycze- 1-2 dni w tyg, pizza się czasem zdarzy i nie robię tragedii czy inne mniej zdrowe rzeczy. Mój mózg ma jednak świadomość, że nie jest więziony w klatce "zero dogadzania sobie" i może ta świadomość pomaga w jakis sposób w miarę normalnie/zdrowo się odżywiać co nie wyklucza małych odstępstw. Nie rzucam się potem na słodycze czy inne zabronione rzeczy.
Cel na kolejne miesiące to: wprowadzić aktywność fiz. zamiast biegania...mieć plan i robić to z głową
II cel: kontynuować naukę j. hiszpańskiego
Pozdrowionka
izabelka1976
23 października 2011, 22:29no i zdróweczka życzę! Ja też jestem na antybiotyku, drugi raz w tym miesiącu :/
izabelka1976
23 października 2011, 22:27łoj, mój mózg o takiej klatce w ogóle nie słyszał :DDDD