Kolejnego dnia poczułam się jeszcze gorzej, nie potrafiłam prawie wcale ruszać głową...a o dodatkowo przeraziłam się, jak odkryłam na nodze kleszcza!! wyciągnęłam i przerażona ewentualnymi następstwami poszłam do lekarza...Nie mam pojęcia, jak długo miałam tego kleszcza- może 2- moze 5 dni i objawy, które si pojawiały pasowały do odkleszczowego zapalenia opon mózgowych. Nie mam pojęcia, jak ten kleszcz mógł mnie ukąsić- miałam go między palcami u lewej nogi, taki malutki, zaczęło mnie swędzieć i wtedy zauważyłam...
Domyślam się, ze sprawcą moze być kot- kiedyś po jego wizycie w domu / wpuszczam go tylko na karmienie i ewentualne pieszczoty/ zauważyłam na podłodze żywego kleszcza- wtedy go wyrzuciłam, ale teraz widocznie czegos nie zauważyłam.
Lekarz przepisał antybiotyk profilaktycznie / aż 2 opakowania- całe 10 dni!!!/ i każe obserwować objawy neurologiczne...Na szczęście dziś juz mi lepiej, mam większy zakres ruchu, mogę schylić głowę, antybiotyk działa....
jak to na antybiotyku- czuję się okropnie, niedobrze mi, brzuch pobolewa, itd...oby tylko to nie były jakies powikłania od tego cholernego kleszcza. Dodam jeszcze tylko, że 2 lata temu moją sąsiadkę ukąsił kleszcz i ma stwierdzoną boleriozę...Czyli populacja kleszczy w naszym rejonie może być nosicielem tego świństwa...
pewnie bedę musiała zrobić jakieś badania, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku, jak skończę ten antybiotyk- ale nawet nie wiem co- przekopię się przez info w googlach- to z pewnością cos znajdę...pozdrawiam...