Ranki są piekne- czuje sie bardzo lekko, prawie że jak piórko. niejedzenie kolacji-tj-zero nic po 18.00 jest chyba jednym z najwazniejszych w moim przypadku rzeczy w trakcie odchudzania. Drugie to brak słodyczy-da sie życ nawet o nich nie mysle. Już wiem że to wszytsko siedzi w głowie. Ja tym razem BARDZO CHCE- a wtedy wszystko jest możliwe- jedyne co mnie moze zgubic to brak cierpliwosci. jej to mnie nikt niestety nie nauczył.
A jesli juz o złych cechach mówic to oszczedzania tez mnie nie nauczono- KOLEŻANKI- JA MUSZE SIE LECZYC - z choroby zwanej zakupocholizmem. To jest jakas masakra, nie ma dnia bym cos nie kupiła, a potem żałuje i mam wyrzuty. ok, mam pieniądze ale mam tez karte debetową o której mój pan nie wie i nie wie ze tam jest minus jakis i ze nie moge go załatac bo cały czas dokupuje- kurde to zaczyna mnie przerastac. czy któras miała podobnie?? jak sobie z tym poradzic?
Dzis za oknem sennie i deszczowo, domek posprzątany, cosik sie wymysli.
A no i najwazniejsze- wczoraj zrobiłam wzorowo godzine calanetiksu-
aniula270684
12 kwietnia 2010, 09:15zakupoholizm - a ja nie cierpię, choć moje nabywanie różych rzeczy i pod taką chorobę już podchodziło... Obudziłam się, gdy po raz kolejny do worka z ciuchami dla PKC ( czy czegoś podobnego) wrzucałam po kilkanascie nowych z nie oderwanymi metkami ciuszków:) ale kupowanie jest przyjemne - ja zastąpiłam to nieco inaczej - pieniądze wydaje na rodzinne przyjemnosci - kino, restauracja, teatr itp bynajmniej robimy to razem:)
nextavenue
10 kwietnia 2010, 21:21ja mam to samo..jestem zakupocholiczka...zawsze musze cos kupic..W Polsce tego nie mialam, nie czulam potrzeby wyadawnia,,a tu wszystko takie tanie..Dzis kupilam koljena torbe, mam ich mnostwo, i sukienke letnia ...masakra..Moze jak wroce do Polski, to nie bede tak wydawac, bo nie bede miec kasy..Zaszyje sie na wiosce :)...A teraz mam tyle ubran, ze nie mam gdzie i kiedy ich zakladac...
bajeczka675
10 kwietnia 2010, 16:42Zakupocholizm to jest problem, tym bardziej, że masz debet. To jest jak z odchudzaniem, wszystko siedzi w głowie. Każda z nas lubi kupować, ja teraz jak coś przymieżam w przymieżalni, to zanim kupię to zadaję sobie pytanie czy naprawdę tego potrzebuje, czy moge się bez tego obejść. Kiedyś też miałam problem z kupowaniem, wydaje mi się że teraz wygrałam na tym polu walki. Dzis jestem wolna od kupowania, jedynie musze walczyć ze swoją nadwagą. Poczytaj coś z psychologi o zakupocholiźmie i bierz się za siebie. Mnie kiedyś mąż powiedził, że tym kupowaniem to "zaśmiecam i zagracam dom" wziełam sobie to do siebie, bo wydaje mi się że miał rację. A co do twojego wpisu u mnie to masz świętą rację, ja to wszystko wiem i zdaję sobie z tego sprawę. Nie wiem co się dzieje z moją motywacją, bo zawsze potrafiłam super trzymać dietkę i chudnąć a w tym roku coś nawalam. Pozdrawiam.
boguniap82
10 kwietnia 2010, 10:36przemyśl każdy zakup kilka razy, czy naprawdę ta rzecz jest Ci potrzebna??? czy nie masz poodbnej (o podobnym działaniu), czy będziesz jej używać? jeśli to ciuch, to czy będziesz w nim chodzić? itp... POZDRÓWKI
Biedroneczka19811
10 kwietnia 2010, 08:40MASZ RACJE NIE JEDZENIE KOLACJI I SŁODKIEGO TO DUZY PLUS I WAGA LECI W DÓŁ:)