Pięć z nich znalazło się w moim brzuszku. Wybrałam 4 najmniejsze, a ostatni największy. Pyszne były - potwierdzone faktem, że na dzisiaj pozostało 6 sztuk, uczciwie podzielone po trzy do skonsumowania przez syna i męża.
Rogaliki kocham nie tyle za ich smak, co za przyjemne uczucie wspomnienia odległych czasów...
Nie chudnę, nie tyję. Stabilizacja? Powiedzmy... Jem zdrowo (rogaliki - dla zdrowia psychicznego i emocjonalnego), regularnie, o stałych porach, co 3-4 godz. Nie ćwiczę - serducho mi doskwiera... 22 stycznia mam kolejną wizytę u kardiologa. Od ostatniej (10 grudnia) coś się zmieniło na niekorzyść. Porozmawiam o tym z lekarzem (jak będzie taka mozliwość).
Anika2101
11 stycznia 2016, 22:53Uważaj na siebie zdrówka życzę !
EwaFit
11 stycznia 2016, 20:21Najważniejsze zdrowie, wiec jak trrzeba, to trzeba odpuścic z cwiczeniami.
aluna235
11 stycznia 2016, 20:07Dobre rogaliki nie są złe. U mnie wczoraj zniknęły ostatnie sztuki... Dużo zdrówka!