Wczoraj zadzwoniła do mnie. Usłyszałam miły, spokojny głos. Pytała się o sprawę służbowa, a na zakończenie złożyła życzenia świąteczne, odwzajemniłam jej tym samym. Poczułam niesamowitą ulgę.
Waga w miejscu. Menu w porządku, nadal trzymam się planu.
Święta. Na święta jedziemy do mojej mamy - już w czwartek rano, by razem w gronie rodzinnym spędzić Wigilię. Rozpoczęłam przygotowania: produkty do ciast zgromadzone, prezenty zakupione (jutro pakowanie), choinka przystrojona, fryzurka zrobiona. Jutro sprzątanie, przystrojenie mieszkania, pakowanie prezentów, pieczenie keksa. W środę pieczenie dalszych ciast (sernik, cytrynka) - te ciasta zabiorę do mamy. W czwartek dalsza praca, ale już z mamą, pod jej kierownictwem. Ach, ta moja mamusia, niewiele jest w stanie zrobić (z uwagi na stan zdrowia), ale rządzić potrafi na całego. Lubię to: spełniać życzenia mamy.
brugmansja
21 grudnia 2015, 16:28Może zbyt dużą wagę przywiązujesz do relacji z koleżanką z pracy. Trochę więcej dystansu. Masz własną rodzinę, którą kochasz i to jest najważniejsze.
magnolia90
21 grudnia 2015, 21:43Ok, rodzina jest najważniejsza..., tylko takie nieporozumienia w pracy dają niezłego kopa. Trudno pogodzić się z rzeczywistością, bo przecież wiem, że na tym świecie nie wędrują same anioły. *-*
brugmansja
29 grudnia 2015, 06:47No wiem, łatwo się mówi, ale przecież w pracy spędzamy kawał życia i z kim tam mamy do czynienia jest jednak bardzo ważne.
majkapajka
20 grudnia 2015, 20:35To jest az wzruszajace ze tak sie przejmujesz kolezanka. Ja rowniez jedna taka mialam w poprzedniej pracy - normalnie lunatyczka, jak wszystko bylo ok to sie do mnie milo odzywala ale jak tylko miala problem (w domu z szefem itd) to nozmalnie sie na mnie wyzywala. Ja jestem mila osoba i zawsze z szacunkiem odnosze sie do innych i z rzyczliwoscia wiec to mnie zaszokowalo! Az w koncu po kilku tygodniach po kolejnym odburknieciu na moje dzien dobry powiedzialam jej, bardzo spokojnie ze jestesmy w miejscu pracy a nie na szkolnym podworku i ze szacunek i kordialnosc to podstawa kazdej relacji i ze nie zycze sobie byc traktowana w ten sposob. Dziewczyna probowala zaprzeczac ale ja ucielam rozmowe mowiac ze nie ma tu co dyskutowac, ze powiedzialam to co mysle i tyle. Troche sie naburmuszyla przes kilka dni ale juz nigdy sobie nie pozwolila mnie traktowac w taki sposob. Niektorzy ludzie sa jak dwuletnie dzieciaki, trzeba im wyraznie pokazec granice bo inaczej beda sie na to ie wyzybac bo moga!
magnolia90
20 grudnia 2015, 21:58Też tak uważam... Może skorzystam z Twojej rady. Byleby okazała się skuteczna. Dziękuję! *-*