Przyjechaliśmy do domu. Mama jak zwykle ciężko przeżyła ten fakt - pod tym względem nigdy nie zmieni się ... Ja też to przeżywam i jestem niereformowalna w tej dziedzinie... Powrót do domu - no, lubię wracać do swojego domku. Każdy z nas cieszy się z tego powodu, bo to przecież nasz ukochany domek. I człowiek wiecznie na rozdrożu. Najlepiej, jakby ci najukochańszy mieszkali niedaleko - częstsze spotkania nie wzbudzałyby emocji związanych z rozstaniem. Fajnie było gotować z mamą, robić przetwory, rozmawiać poważnie i śmiać się do łez.
Nie dałam się utuczyć - tak mi się wydaje. Jutro zważę się i przekonam się czy faktycznie, czy też tylko mi się tak wydaje. Starałam się, chociaż chwilami było nie tak, np. wczoraj na kolację zjadłam 4 gofry, cudownie chrupiące i ciepłe gofry produkcji matycznej (ale były to tylko te gofry i nic więcej). Wcześniej na obiad żurek, a na śniadanie kawałek chleba z serkiem homo + pomidor. Dzisiaj na śniadanie małą bułkę pszenną z miodem, potem w trasie paczkę cukierków odpustowych (70 g), 2 kawałki chleba ciemnego
z serem i kiszonym ogórkiem + 2 szklanki mleka 0,5%. A na kolacje planuję maliny
z jogurtem naturalnym (w końcu pojawiły się w moim ogrodzie czerwone maliny!!!)
aluna235
18 sierpnia 2015, 23:14Cudowna jest ta relacja między Tobą a Mamą, zawsze ilekroć czytam wzruszam się... Brakuje mi takiej więzi...
brugmansja
18 sierpnia 2015, 22:35To wielkie szczęście mieć mamę.
magnolia90
18 sierpnia 2015, 22:42Tak, mam to szczęście. Jeszcze mam ... *-*
andzia655
18 sierpnia 2015, 21:50Nie wiem gdzie mieszka Twoja mama, nie wiem jak daleko,ale ważne jest, że bywasz u niej. To są cudowne chwile i należy z nich korzystać ile się tylko da. Moja mama mieszka tylko 6 km ode mnie, jestem u nie kilka razy w tygodniu, czasem się zdarzy, że nie pokazuję się przez dwa tygodnie, mama zaraz rozpacza, że o niej zapomniałam.