Dzięki owocom nie łaknę czekolady, ciasteczek etc. Wiadomo- mam chwile słabości i z ciężkim sercem odmawiam sobie kremowo- cukrowych przyjemności, ale takie zachcianki są, gdy mam mało kaloryczny jadłospis... Muszę więcej jeść...
Ćwiczę. Nie łatwo przychodzi ruch, mam zastane mięśnie, kości strzelają, w końcu nigdy tak naprawdę nie byłam aktywna
Dziś, zgodnie z obietnicą, menu genialnie pyszne i sycące
ŚNIADANIE: omlet z 3 jajek z borówkami amerykańskimi (pieczony na teflonie, bez tłuszczu, bez cukru) + kilka migdałów
II ŚNIADANIE: jogurt naturalny, otręby pszenne, siemie lniane, migdały, orzechy nerkowca, kiwi, granat
OBIAD: tagliatelle z sosem pomidorowym z duszonym na parze filetem z indyka, czyli obiadek, który chodził za mną bardzo długo! Sos przygotowany własnoręcznie z pomidorów z puszki, żaden gotowiec ze słoika. Jedyny minus- makaron niepełnoziarnisty, ale tylko takie tagliatelle jest dla mnie smaczne!
PODWIECZOREK: surówka z kiszonej kapusty
KOLACJA: Naleśniki z mąki pełnoziarnistej, bez mleka (woda, mąka, jajko) pieczone bez tłuszczu, 2 z twarogiem i cebulką, 1 z jabkiem i gruszką duszoną <3