W tym tygodniu waga w końcu ruszyła, przez ostatnie 1,5 miesiąca wahała się między 57,8 a 59kg przeważnie wskazując 58,6kg. W tym tygodniu codziennie sukcesywnie spadała od tych 58,6kg. Chyba przerwa w ćwiczeniach spowodowana chorobą pomogła. Organizm się odzwyczaił od wysiłku no i był zaskoczony kiedy zaczęłam intensywnie ćwiczyć Dziś waga pokazała 57,6kg. To chyba pierwszy od bardzo dawna spadek w sobotę, zwykle w sobotę mi waga wzrastała, bo w piątki za dużo jadłam.
Suma spalonych kalorii na wszelakich zajęciach między sobotą 12 stycznia, a 18 stycznia to ponad 3600
Suma spalonych kalorii na wszelakich zajęciach między sobotą 12 stycznia, a 18 stycznia to ponad 3600
2013-01-12 - basen + ćwiczenia na brzuch (60 min)- 360 kcal |
2013-01-13 - basen + ćwiczenia na brzuch (60 min)- 360 kcal |
2013-01-14 - spinning 1h + ćwiczenia na brzuch + droga z i na siłownię - 1029 (w niecałe 3h) |
2013-01-15 - ćwiczenia na brzuch (20 min) - 65kcal |
2013-01-16 - ćwiczenia na brzuch (30 min) - 200 kcal |
2013-01-17 - TBC (ponad 400) + Step (koło 800) + droga z i do domu (3h 25 min) - 1596 kcal |
2013-01-18 - brak - od wczoraj chodzę zasmarkana |
Dlaczego liczę drogę z i do domu, ponieważ zauważyłam, że w tym czasie tętno mam wyższe z powodu mrozu i ciepłego ubrania, wówczas też spalam kalorie intensywniej niż jakbym siedziała, zwłaszcza kiedy wracam do domu, gdy po zajęciach moje tętno nadal szaleje. Dodatkowo mówi się, że pierwsze 30 min treningu spalamy glikogen, skoro moja droga na siłownię trwa 30 min z czego 18 min to spacer na mrozie a 12 siedzenie w autobusie to docierając na zajęcia glikogen mam spalony i na zajęciach praktycznie spalam już tłuszczyk.
Dodatkowo w tym tygodniu jakoś tak się nie objadałam, nie przeginałam, kolacje były dość syte, ale w granicach rozsądku, nie czułam dyskomfortu związanego nawet z lekkim przejedzeniem. No i przed intensywnymi zajęciami muszę się najeść, żeby mieć siłę skakać lub pedałować, kilka razy doświadczyłam deficytu kalorii
Brzuch mi się zmienia, cieszy mnie to bardzo. W czwartki po 2h zajęć nie mam już siły ćwiczyć z mel b, ale na TBC zawsze ćwiczymy na brzuch przecież, wczoraj znów się pochorowałam i jestem na antybiotyku - niedoleczone wcześniejsze zapalenie górnych dróg oddechowych. Lekarz chciał mi nawet L4 wypisać, ale ja muszę być w pracy w poniedziałek ech... no i pensja byłaby mniejsza, a wczoraj na leki wydałam prawie 200zł , bo zaopatrzyłam się również w preparat, który mi pomoże poprawić odporność górnych dróg oddechowych, którą to utraciłam wraz ze świątecznym zatruciem.
Kilka słów o diecie Vitalii
Dziś rozpoczynam dietę Siła błonnika, myślę, że powinno mi się udać zejść w miesiąc do tych 55kg, może do 54kg. Chciałabym to już skończyć, co prawda potem czeka mnie stabilizacja, ale o tym jeszcze nie myślę
Jak na razie z posiłków na ten tydzień jestem średnio zadowolona - w przeciągu 7 dni nie dostałam ani jednego posiłku z rybą, dużo posiłków wymieniłam, części się nie dało wymienić na coś sensownego więc sama sobie podmieniłam zakładając tę samą kaloryczność posiłku i podobne wartości odżywcze.
Dużo posiłków zawiera chlebek chrupki i wafle ryżowe - a to jest przeze mnie absolutnie nieakceptowalne, bowiem, ja to uważam za śmieci i wolę zjeść chleb razowy, który na 100g ma prawie 2 razy mniejszą kaloryczność od tych wafli.
Też mam takie wrażenie, że dietetyk chyba nie bierze pod uwagę trybu życia, tego nie ma w ankiecie, ale logicznym jest, że jak mam 20 kilka lat, to pracuję. No i dostaję np. na 2 śniadanie koktajl owocowy (by the way: truskawkowy - taaa truskawki w zimie niby mrożone, ale mrożone są niedobre) albo na przekąskę surówkę - którą trzeba utrzeć. Wielu ludzi w pracy nawet nie ma możliwości podgrzania sobie posiłku, nie mówiąc już o koktajlach i tartych warzywach.
Jak chciałam ten koktajl owocowy zamienić to nie miałam ani jednej propozycji owocowej (no chyba grejpfrut był to grejpfruta wzięłam) - same kanapeczki prawie. Zobaczymy dalej, miesiąc wytrzymam.
Mówi się, że dieta nie powinna być dla nas katorgą, ale to co otrzymałam muszę przyznać, że jakąś wielką przyjemnością dla mnie nie będzie. Wolę swoje kombinacje, tylko, że byłam już tak zmęczona układaniem sobie grafiku jedzenia, że poszłam na łatwiznę i stwierdziłam "niech ktoś inny za mnie pomyśli".
Jak wspominałam dostałam 1200kcal. Wczoraj na czacie skontaktowałam się z jednym z dietetyków i okazało się, że omyłkowo nie zaznaczyłam jednak średniej aktywności fizycznej tylko zostawiłam brak aktywności fizycznej.
Z powodu choroby i związanym z nią zamiarem - nie ćwiczenia - na ten tydzień zostaję przy diecie 1200kcal, ale od przyszłego tygodnia będę już mieć dietę koło 1500kcal.
No to się rozpisałam
Z powodu choroby i związanym z nią zamiarem - nie ćwiczenia - na ten tydzień zostaję przy diecie 1200kcal, ale od przyszłego tygodnia będę już mieć dietę koło 1500kcal.
No to się rozpisałam
Madzik2244
19 stycznia 2013, 18:54ale Ci dobrze zazdroszcze !:) chudnij zdrowoo
fokaloka
19 stycznia 2013, 12:15tutaj nie każdy niestety ma taki podejście do wagi jak Ty. Często spotykam się z wpisami, w których czytam że "o boże, idelanie jem i ćwiczę a tu z dnia na dzień waga większa o 300 g, beznadziejna jestem, jem dietetycznie a tyje". Jeżeli ktoś ma zdrowe podejście do ważenia się i wie, że wahania wagi są normą, to fajnie, niech waży się codziennie. Ale jeżeli ktoś nie widzi większych zmian na wadze, powinien się mierzyć, bo może i waga stoi w miejscu, ale centymetry lecą w dół. :) Pozdrawiam. ;D
flowerfairy
19 stycznia 2013, 10:40Moj spadek dotyczy tygodnia bo waze sie w soboty. Gratuluje postepow :)
klaudiaankakk
19 stycznia 2013, 10:25no to fajny spadeczek :) też zauważyłam, że taki spacerek na autobus spala trochę kalorii dlatego zapisuję go sobie w moim bilansie :)