...uskuteczniam spacery z Zosią po chaszczach i gliniastych drogach. Albo piaszczystych - też się ładnie kółeczka buksują ;) Odwaliłam megawielkie prasowanie, jestem z siebie dumna, bo prasowania nie lubię i nim gardzę wielce :) Odwaliłam sprzątanie - połowy domu. Na huk nam taka wielka chata? ;) I tym razem jakoś potrafiłam wypośrodkować, nie jest mi z tym źle, że zamieniłam się w kurę domową Bo przemiana nie nastąpiła w 100% - obiad wczorajszy wydziergałam z zamrożonych produktów, czytam nieprzytomnie do 4 nad ranem (jak na wakacje przystało!), rano odsypiam, jak Zosiak śpi (albo piszę na Vitalii, jak teraz - popijając megarzeźnicką kawę, po której znów mam wytrzeszcz ;) ) i nie mam wyrzutów sumienia, że pranie zalega w koszach*** na brudną bieliznę.
Na plotach byłam. I strasznie mi z tym dziwnie ;) Na maksa fajnie zebrać się z dziewuchami - bo z niektórymi nie widziałam się szmat czasu - ale ja jestem z innej bajki. Natomiast plan mam, żeby u siebie zacząć zloty uskuteczniać i przestać być dzikusem :D
Z przyjaciółką się widziałam, moją Asią. Zapomniałam, jak fajnie przejść się leniwie po Pustkach (jak za czasów liceum i studiów). Stęskniłam się za nią strasznie i nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy...
Do Łyśniewa miałam jechać wczoraj. Ale pojadę w poniedziałek. Czemuż? A bo Maciek na piątek nie dostał urlopu i musiałabym sama z Zosią poginać. A w przyszłym tygodniu pojedziemy razem. A bo czułam się bylejak - oprycha mi wylazła i głowę ciężką miałam - grypiasto tak i niefajnie. Wiem, że Rodzice czekali i na mnie i na Zosię (albo inaczej: na Zosię i na mnie ;)) i że sprawiłam im zawód. Ale stwierdziłam - olśniło mnie - że jeżeli pojadę w czwartek, to pojadę głównie dla Mamusi i Zosi, nie dla siebie. A chcę pojechać, bo ja mam na to ochotę a nie dlatego, żeby zrobić dobrze wszystkim dookoła. I nie mogę jechać z poczuciem, że jestem pod presją, bo nic dobrego z tego nie wyniknie :) I w rezultacie dzień przed wyjazdem wylazła mi oprycha, czułam się dosyć mocno niefajnie (opryszczka nie jest chyba psychosomatyczna? :P) i decyzja została podjęta niejako poza mną. I teraz cieszę się na poniedziałek, o! :)
Za to na weekend pojedziemy do Dębek. Pewnie ostatni raz w tym roku :) Ma być Szfagierra z rodzinką i my. I może Teściowie, jeżeli się zdecydują :) I pewnie sto tysięcy członków Rodziny mojego Męża :D
I tak sobie żyję z dnia na dzień i dobrze mi z tym. Na dzisiaj zaplanowałam - o ile mi się będzie chciało :P - wypad z Zosią na bulwar Czemu na bulwar? Bo chcę się polansować z Córeczką to raz :P A po drugie: tam są zjeżdżalnie i chcę zjechać z dzieciakiem. Przynajmniej będę mieć pretekst - mnie samej już nie wypada, hy hy hy. A Zosieńka jeszcze zjeżdżalni nie uskuteczniała - chyba, że z Ciocią Natalką, ale o tym nic mi nie wiadomo :)
Zmykam, Mili moi, bo słyszę, że mi się dzieciak obudził i się kręci. Poodwiedzam Was, poodpisuję - ale najpierw muszę skończyć sagę, która mi spędza sen z powiek :D Jestem w połowie ostatniej części sagi "Zmierzch" Na wakacje lektura zarąbista - lekkie romansidło, nie denerwuję się przesadnie, bo wychowałam się na Romantice*** i przewiduję, co się może stać, tematyka bardzo mi się podoba, język też - nic dodać, nic ująć :) Aż sobie film dziabnę...
Buziaki urlopowe :)
PS. A6W dalej robię. Jeszcze chwila i będę w połowie. Hy hy hy...
______________________________________________________________________________________________
***Koszach - bo posiadam trzy. Szuflady w sumie, nie kosze, ale przeznaczone właśnie do tego. Jeden na kolorowe, drugi na białe i czarne a trzeci na zosine ciuchy. Wiem, jestem walnięta. I wcale mi z tym dobrze :D:D:D
***Za Romanticą tęsknię, bo mi ją zabrali źli ludzie ;) I wcale się tego nie wstydzę :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Koncowa
21 sierpnia 2009, 10:49wszystko co napisałaś się mi się podoba mi się a jakże mi się :D
Nattina
21 sierpnia 2009, 10:22trzeba robic coś dal siebie a nie wiecznie dla innych, po tak wypada, bo trzeba, bo byłoby miło. Trzymaj się :)
newbody85
21 sierpnia 2009, 10:09Tego mieszkania nad morzem to zazdroszczę:) Też bym chciała móc codziennie przejść się brzegiem morza:P
calineczkazbajki
21 sierpnia 2009, 09:57mi plotki tez dobrze robią , chociaż wcale nie obgadujemy ...hehhee