...poprzednio, przypomniało mi się w drodze do domu :) Okazuje się, że mimo, iż Chwarzno-Wiczlino to dzielnica Gdyni (czyli, jakby nie patrzeć miasto), to jednak mieszkamy na wsi, bez dwóch zdań. Może jeszcze zdążę dzisiaj zapakować Zochę do wózeczka i podjechać z aparatem dwa domy dalej i sfotografować łąkę z piękną końską rodziną. Przedwczoraj zatrzymałam auto na środku drogi i patrzyłam, jak mały źrebaczek zaczepia swoja mamę :) Co ten mały srajtek wyprawiał, żeby zwrócić na siebie jej uwagę - widok wart każdych pieniędzy :) Podjeżdżać z Zosią wózeczkiem za blisko nie chcę, bo koń to duże zwierzę i czuję do niego wielki respekt (nie napiszę przecież, że się boję :P), ale może z drogi uda mi się jakieś ładne zdjęcia zrobić. Chciałabym to zrobić jeszcze dzisiaj, bo - nie wiem, dlaczego - ale nie ma tych koni codziennie.
Dobra Kochani, kończę pisaninę i lecę kończyć robienie obiadu. Prosię nie jestem, nie napiszę Wam, co pichcę :P
PS. Jeżeli kiedykolwiek napiszę o sobie "wieśniara", "wieśniak" itp. itd. to oznacza to tylko to, że mieszkam w domu niby w mieście, ale w scenerii wiejskiej i strasznie mnie to jara. I nie chcę poprzez takie określenia nikogo dotknąć, obrazić, czy zrobić komukolwiek przykrości. Żeby było jasne! No! :)
Buziaki ponowne :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Pigletek
2 sierpnia 2009, 17:58Zrozumiano i przyjęto do wiadomości, Wieśniaczko ;-) Fajnie masz. Taka sielska atmosfera, spokój, dla dziecka wymarzone warunki, a jednak blisko do miasta! Marzenie. Miastowy Prosiaczek :)
sasza1973
2 sierpnia 2009, 16:53Kawy pije coraz więcej żeby funkcjonować więc wytrzeszcz oczu póki co trudny do zaobserwowania, organizm mój bowiem chyba się przyzwyczaił do tej dawki. Niemniej uważam, że niejednokrotnie przydałoby mi się zaaplikować kofeinę dożylnie (bawiłam się w pozyskiwanie kofeiny drogą ekstrakcji jako studentka WSM w Gdyni. Eh, to były czasy). A co do melancholii to ma to związek z lękami egzystencjalnymi i ogólnym brakiem radości życia(chwilowym mam nadzieje). Ot, życie – lęk o pracę, kasę, dzieci…sama wiesz jak jest. Pozdrawiam :)
TazWarkoczem
1 sierpnia 2009, 10:11dziekuję za pamięć... nie wiem jak mi mozna pomóc - tracę czas, najlepsze chwile na czekanie, i nie mam pomysłu co dalej.......... robota lez odłogiem a ja jedynie potrafię się zmusic do jakis tam fizycznych prac.... i myslę - DLACZEGO i nie rozumiem , bo przeciez jesil sie kocha to sie chce byc z 2 czlowiekiem wiec o co chodzi i wariuję juz.... buziam mocno, jakbys chciala troszkę pobumelowac - to moje gg 1365652
gachew
1 sierpnia 2009, 09:20wieśniara, to delikatesik ;). osobicie znam dużo gorsze niecenzuralne słowa. Wieśnira to ogólnie przyjete słowo codzinnego użytku, niekiedy używane w formie pieszczotliwej...Ja nieraz nazwałam bliska mi osobę wieśniarą :))))). Tak więc spox! Przyjemności WIEŚNIARO! ( to właśnie jest to w formie pieszczotliwej.)
SzukajacaSamejSiebie
1 sierpnia 2009, 08:49aii;] ja mam kilkaset metrow od domu tez konika;) ostatnio z mym A. szlismy z festynu zwielkawataa cukrowa;] ja juz nie moglam; on nie lubi; wiec konika dokarmilismy;> jak sie meczyl z nia bo mu sie przykleila do wargi i tym wielkim jezorem ja zgarnial;] naprawde bezcenny widok:)P buzka:*!
siupacabras
31 lipca 2009, 22:37ja tez jestem miejski wiesniak i mimo , ze w wielkim miescie mieszkam do wiochy najblizszej mam kilkaset metrow . Dziec zapytal wczoraj kto to , ja na to ze znajoma . Dziec na to " a jak ma na imie , skad ja znasz " i takie tam 7-latkowe pytania . Bo wiesz on i Lady Gaga i wogole zaczyna mi sie interesowac . A zdjecie jest ok , nie likwiduj prosze , bo zberezne sie sa ni krztyny . CZYMAJ sie !
joanna1966
31 lipca 2009, 21:57Ja jestem!!!! od czterech lat !!! i niech żyje wieś i wszystko co przasno buraczne jest:)))) do smrodu miasta nie wróciłabym nawet gdyby mi dopłacili:) Wstaw konieczne te konne fotki:)
ako5
31 lipca 2009, 19:12Bycie wiesniarą jest na czasie:)
grubena
31 lipca 2009, 19:06Jak jaCi zazdroszczę bycia Wieśniarą...Pozdrawiam:)
PinkWhale
31 lipca 2009, 17:52A ja bym tez chciala byc wiesniara. Serio! Uwielbiam male miasteczka, sa one bardzo urocze i zawsze napajaja mnie energia.. Nie lubie juz miasta, wole nature i otwarte powietrze. Pozrawiam i czekam zdjecia tych konikow. Uwielbiam konie..... xoxo