Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mój niechciany Kochanek...


...ciągle nie daje o sobie zapomnieć. Naprawdę, mam GO serdecznie dosyć!! Dobrze chociaż, że bomba w brzuchu   zamieniła mi się już w "motylki"  i nie dokucza tak bardzo, jak jeszcze parę dni temu. I gorączka minęła :) I już na samą myśl o NIM przestało mi być tak cholernie niedobrze  :) I już nie ciągnie ten Paskudnik do łóżka :) Czyli - idzie ku lepszemu :) Jeszcze trochę i się z Niego całkowicie wyleczę :) Tylko jeść jeszcze nie mogę normalnie...

Dzisiaj poszłam do pracy. Bogu / Opatrzności / Losowi / Dobrym Duchom / Czemukolwiek-Co-Tylko-Wam-Pasuje (jak widać - jestem otwarta na propozycje) dziękuję za to, że pracuję. I za to, że lubię to, co robię :) Roboty mamy w cholerę, biurko przez trzy dni nieobecności zarosło papierzyskami  , co chwila ktoś coś chce - nie przeszkadza mi to :) Wiem, pracoholizm  - jako stan uzależnienia - podlega leczeniu... ;) Jak to mówi mój pracowy kolega "suma nałogów = constans" - jak z czegoś rezygnuję, to muszę sobie "uzupełnić" czymś innym ;)

Zmykam spać - jutro ciężki dzień.

Dobranoc :)

PS.1. Zanim mnie ocenisz - przeczytaj poprzedni wpis :) Tam jest wszystko na temat mojego niechcianego kochanka...

*******************************************************************************

PS.2. Zrobiłam sobie test
czy mam problem z pracoholizmem. Tak dla żartu. I oto, co mi wyszło:

"Nadmiernie obciążasz się pracą, która wypełnia całe Twoje życie. Przypuszczalnie nie kontrolujesz, ile czasu poświęcasz pracy. Zatraciłeś(aś) zdrowe podejście i równowagę psychiczną w środowisku zawodowym ('zarobienie się z własnej woli i chęci'). Wygląda tak, jakbyś działał(a) pod wewnętrznym przymusem (uświadomionym lub nie) wykonywania pracy. Deklarujesz wiele objawów w sferze emocjonalnej, psychofizycznej i społecznej, spowodowanych nieadekwatnym do sytuacji podejściem do pracy. To podejście jest przyczyną zaburzonych stosunków z otoczeniem, nie radzenia sobie z tym problemem, nieracjonalnego postrzegania rzeczywistości i problemów emocjonalnych. Przeciążenie pracą wywołuje u Ciebie szereg somatycznych i psychicznych dolegliwości. Przypuszczalnie sposób (styl) wykonywania pracy i wizja świata powodują przeciążenie pracą. Przypuszczalnie przesadnie dążysz do doskonałości w wykonywaniu zadań i masz nadmierne zamiłowanie do porządku, co utrudnia lub uniemożliwia w efekcie sprawne działanie."

Badanie robiłam na stronie:
http://www.pracoholizm.psychologia.uni.wroc.pl/index.php

Chyba powinnam się jednak zastanowić nad sobą...

Tym razem naprawdę DOBRANOC.

  • moniamm

    moniamm

    18 września 2007, 09:33

    Ja dopiero wczoraj zaczełam. Ty już osiągnełaś Swój cel. Ja mam podobny. Moim problemem są słodycze no i może pizza. Tego nigdy nie potrafie odmówić. Wiele razy już probowałam zrzucić zbedne kilogramy, ale wyglądało to mniej wiecej tak. Potrafiłam zrzucić ponad połowe zaplanowanych kilogramów, ćwiczyłam nie jadłam nic słodkiego, aż tu nagle myśl, że już jestem tak blisko celu. Jedna czekoladka czy ciasteczko nie za szkodzi. Bo to przecież taka nagroda, że mi sie udaje. Potem pojawia się następna. no i w ten sposób nadrabiałam zrzucane kilogramy. Nie wiem jak inni sobie z tym radzą. bo ja nie potrafie. Pozdrawiam Buziaczki Monika

  • Demonek27

    Demonek27

    18 września 2007, 07:39

    Acha.. mój niechciany kochanek Wirus Żołądkowy przerzucił się na Ciebie, no ale ja już mam innego- nazywa się Pan Grypa:)Pytałaś o zupę z cukinii, przepisu nie mam, ale Bernadka tez go nie miała, to była taka twórcza zupka jej pomysłu- wrzucila do wrzątku kostke rosołową, trochę cukini i papryki w kostkę, jakas starta marchewka tam pływała no i mięsko- ona dała z królika, ale mozna dac drobiowe, albo pominąć. To wyglądało jak leczo tylko rzadsze dużo było. Jesli lubisz leczo to taka zuka powinna Ci smakować, no i chyba nie jest zbyt kaloryczna, bo bez zasmażki czy śmietany z mąką. Pozdrawiam ciepło i życzę zdrówka.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.