...jakoś przestałam zaglądać do zakładki "dieta", żeby sprawdzić, co tam dzisiaj w planie jedzeniowym pani dietetyk mi przygotowała. Ajejej. Nawet nie to, moi mili, że spoczęłam na laurach i dietkę olałam - waga mi się waha między 54,3 a 55,00 kg, więc jest tak, jak powinno być - ale jakoś tak straciłam wenę do dietowania. Jem tyle, żeby zaspokoić głód, staram się jeść rzeczy zdrowe (ale jak mam ochotę na kostkę gorzkiej czekolady, to sobie jem :)), trzymam się mniej-więcej czasu jedzenia. Ale już mi przeszło zafascynowanie i liczenie i odważanie i mierzenie. Niestety i skakanka i brzuszkowanie też mi przeszły...
A może powinnam założyć sobie nowy cel?
Ale co? 53,00 kg? To co prawda moje marzenie, ale głupie marzenie, byłabym po prostu chuda.
Eeeeeech.... Nie ma to jak nastrój pierdząco-marudzący przy sobocie. Zmykam, bo jedziemy do moich Rodziców na wioskę :)
Pozdrawiam łikędowo :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
calineczkazbajki
25 sierpnia 2007, 13:48nastrój pierdząco-marudzący ??? niezłe sformułowanie ;)))
ako5
25 sierpnia 2007, 12:24To to spotkanie jest za tydzień w niedziele o 12.00 w |Krzywym domu i ja oczywiscie będę:)
ako5
25 sierpnia 2007, 12:20Dobrze,że znowu jestes , bo mam komu zazdroscic hihihi Może w końcu przestanę jeczeć i najzwyczjniej w swiecie schudnę??:)))