Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień czterdziesty pierwszy...


...wlecze mi się niemiłosiernie. Zdrowotnie lepiej, ale o to nietrudno, zważywszy, że położyłam się spać o 18.30 (słownie: osiemnasta trzydzieści). No i przez to kolacji nie zjadłam, fa-tal-nie ;) No i może dlatego jestem dzisiaj cały czas głodna - śniadanie wchłonęłam strasznie wcześnie (jak na mnie). Owoce z chrupiącym musli - pyszna sprawa :) Szkoda tylko, że głodnam dalej i czekam, jak potłuczona na drugie śniadanie, he he :) A może to kwestia zbliżających się babodni? Bo i waga raczej oporna i nie chce zleźć w dół... No nie wymagam od niej 54,6 kg, jak ostatnio, ale chociaż te 55 kg BEZ OGONKÓW ZA PRZECINKIEM to bym chciała zobaczyć :)

Przez upał za oknem  a tak naprawdę, to przez moją Szfagierrę (żeby Cię pokręciło Gajowa, no!! ;)) chodzi za mną kawa mrożona... Dodam, że dzisiaj kawy nie wypiłam - po niemal 12 godzinach snu, to aż nie wypada ;)

Hasło na dziś: "Antonio! Fa caldo!

W tłumaczeniu: Jantek, jakiż to gorąc sakramencki!".

Idę dzisiaj na kolację firmową. Uroczysta ma być... Z okazji udanego przeprowadzenia dużej transakcji. Bujaliśmy się z tym chyba ze dwa lata ;) Ale dopiero, jak zobaczyłam akt notarialny, uwierzyłam, że rzeczywiście doszła do skutku :) 
Co do kolacji - nie mam pojęcia, co zjem, ale nie mam zamiaru wyrzutów sumienia hodować :)

Kończę, bo z gorąca wena precz poszła - pewnie moczy nogi nad jakimś jeziorem ;) A może i mam podwyższoną temperaturę dalej, nie wiem...

Pozdrawiam gorąco, he he :)

  • sffeter

    sffeter

    17 lipca 2007, 15:22

    Dobrej zabawy!!! Bez wyrzutów sumienia. W końcu jakies przyjemności w życiu trzeba mieć, a jedzenie to najfajniejszy z nałogów ;) Buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.