...i zaiwaniam, jak Mały Kazio.
Tak w skrócie:
Plecy dalej napiżają -
chodzę sztywna,
jak żyrafa
z miotłą w odwłoku.
Nie mogę się ruszyć, wczoraj rozgrzewający plaster naklejała mi przyjaciółka. Sama nie dałabym rady a WSzPM precz wyjechany. Jeżeli ktoś rzucił na mnie urok i dlatego tak boli, to z serca całego i duszy całej życzę mu choćby połowy czegoś takiego, grrrr.... Rozgrzewający plaster polecam - pali skórę tak, że człowiek zapomina o bólu :) I może to jest właśnie jego największa zaleta? ;)
Wczorajszy plan jedzeniowy wykonałam w 100%. Chociaż nie, raczej nie wykonałam ;) Znaczy - zjadłam jeszcze mniej mniej, niż planowałam, o. :) Na lunch szynkę z serem i pomidora z sałatą i koperkiem - bez chleba i masła. Na obiad natomiast, zamiast zupy z makaronem, 190 gram malin. Więcej nie miałam :)
Wczoraj, na kolacji urodzinowej przekonałam się po raz kolejny, że jednak meksykańskie żarcie mi nie pasi. Pierś z kuraka marynowana w ziołach i tequili - mimo oznaczenia, ze "łagodne" - była dla mnie zbyt pikantna. Mielona fasola była może i smaczna, ale także dość pikantna i wyglądała, jak (przepraszam) psia kupa :) Ryż z sosem nie był - o dziwo - pikantny. Gorzej -> był na słodko ;) Dobra, marudzę - tak naprawdę było całkiem smacznie, tylko nie w moich klimatach. No dobra, dobra - nie była to kuchnia włoska, noooo :)
Ale co naprawdę mi smakowało to mus z avocado i dwie fryteczki od Taty z talerza. I jedna od Siostry hy hy hy ;)
Wieczorem popełniłam prawdziwy grzech dietowy (kolacji nie zaliczam do grzechów, to było niezależne ode mnie a i tak nie zjadłam wszystkiego) - zeżarłam czereśnie, sztuk 6 i wcale mi nie wstyd :P
Mimo późnej kolacji (no i tych sześciu czereśni :P) waga mnie rano dopieściła i pokazała nie więcej, a mniej, niż się spodziewałam :) Może Mała Srebrzysta Skrzyneczka Mieszkająca W Łazience wystraszyła się, bo jej pogroziłam ostatnio? ;)
W pracy szykują się zmiany, ale za wcześnie o tym pisać. Zobaczymy, jak się tu wszystko poukłada...
Tyle doniesień z linii frontu.
Pozdrawam sztywno i statecznie :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
magdunieq26
5 lipca 2007, 20:24Jednym słowem- nie dla ciebie meksykańska kuchnia... może i dobrze, bo strasznie naładowana kaloriami jest... ja uwielbiałam prawdziwą meksykańską kuchnię rodem z USA, a ta polska... to żenada ;-))) Gratuluję pokazania wadze, kto tu rządzi... mojej wciąż się wydaje, że to ona dyktuje warunki ;-))
Demonek27
5 lipca 2007, 17:37życzę, a te 6 czereśni, ja zjadlabym pewnie 3x tyle nawet w czasie dietki i też nie przejmowałabym się. Buziaki .
coldgirleire1987
5 lipca 2007, 15:18Gratuluję wykonanego planu, poszło Ci o wiele lepiej niż mi na wszelkich imprezach rodzinnych. A tymi czereśniami nie ma się co przejmować, owoce są zdrowe. Współczuję bólu pleców, ale mam nadzieję, że Ci szybko przejdzie. Zdrowiej :*