Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień dwudziesty szósty...


...i nieco lepiej :) Co prawda połamanam dalej i człapię, jak staruszka, ale przynajmniej nie mam podniesionej temperatury. No i nie mogę się odwrócić w lewo, bo mnie w szyi łupie... Ponoć to wirus jakiś - jeszcze jedna osoba w pracy takie objawy miała - więc wczorajsze rumowe wygrzanie się i sen to był strzał w dziesiątkę.

Co do weekendu, to (mimo, że częściowo chorobowy), wrażeń miałam mnóstwo - w piątek byłam na panieńskim koleżanki z pracy. Było super, zapomniałam już - stara raszpla - jak fajnie jest na dyskotekach ;) Co się wytańczyłam, to moje :) Co prawda był niemiły incydent z jakimiś dwoma - hmmmm...., jakby je tu ładnie nazwać... nie da się ładnie, więc poprzestanę na skrócie - GQ-ami, ale wszystko dobrze się skończyło -> panienki zostały wyrzucone z knajpy, he he :)

W sobotę natomiast zmokłam i zmarzłam - byliśmy z WSzPM w Dębkach pomóc Teściom przyczepę rozłożyć. W Gdyni słonecznie, w Dębkach leje - nie zazdroszczę takiego urlopu Teściuffce, oj nie zazdroszczę... Wieczorkiem zaś wylądowaliśmy u Szwagierki i - jak już pisałam - mój Monsz był bardzo dzielny, przeżył babskie spotkanie i chyba nawet całkiem dobrze się bawił ;)

No a w niedzielę na II śniadanie skonsumowałam herbatę mocno rumową (80% :P) i poszłam spać :) Chyba nawet legutko dziabnięta - Monsz na mój widok wybuchnął serdecznym śmiechem... ;)

Dzisiaj w pracy muszę niestety myśleć, opornie mi to idzie, bo jednak nie do końca się wykurowałam... Ale nie jest źle, pomaleńku sobie tu analizy dłubię - z przerwą na śniadanie ;)

Jak na razie waga mi się zatrzymała na poziomie 56,7 kg - 56,3 kg, więc paseczek na 56,5 kg zostawiam i czekam, aż bardziej trwale zjedzie :) A w sobotę rano (po dzikich tańcach piątkowych) to miałam nawet 56,0 kg.... No czekam, czekam!! ;)

Pozdrawiam wszystkich zapracowanych, zapapierzonych a także urlopujących i byczacych się bezczelnie - niedługo też będę się opierniczać!! Jeszcze tylko miesiąc i Turcja :)

Buziaki :)

  • izunia2007

    izunia2007

    3 lipca 2007, 07:34

    Do straty kalorii skakanka tez jest super, ale nie na moja zlamana noge.Przynajmniej nie narazie.Pozdrowionka dla ciebie i kociaczkow ( w Polsce tez mialam 2 koty: Baske i Racucha )Pa!

  • anettaffm

    anettaffm

    2 lipca 2007, 21:34

    powrotu do zdrowia zycze!faktycznie troche glupio wyglada latem chorowac....pozdrawiam i sukcesow zycze

  • Shiraishi

    Shiraishi

    2 lipca 2007, 17:09

    Zdrowiej dzielnie, głową nie machaj, myśl powolutku (mówię z doświadczenia; strasznie męczące - właśnie tego doświadczam w pracy ;) Jako również stara raszpla (mój M. mówi na to "średnio wczesne młode stare próchno") potwierdzam, że pójście do pyskoteki czy klubu jest zadziwiająco miłe. Gratuluję wagi (może jak poćwiczę ładnie to i moja w końcu spadnie?) i życzę - byle do Turcji. ;-D

  • gudelowa

    gudelowa

    2 lipca 2007, 13:57

    że wyglądasz bosko!!!! nie cierpię Cię! bardzo łaskawie toleruję :p buziaki ig

  • ako5

    ako5

    2 lipca 2007, 13:20

    ja tez urlopik mam w sierpniu..., ale jak spokojnie po pracy moge robić to co zaplanuje to już jest super:)))) Cwiczeia sa fajne, poza tym ja musze miec czarno na białym , co bym sie miała czego tzrymac...podobnie jak w przypadku diety, można wymieniać ćwiczenia na konkretne partie ciała:)))pozdrawiam Ala

  • Koncowa

    Koncowa

    2 lipca 2007, 13:18

    ello, ty mi pokaż skąd ty masz tego Weidera dla zaawansowanych. Tego sie nie da ćwiczyć, wrrrr. Polecam wersje dla laików, wychodzi :D. Motywacja do skakania. Niech pomyślę... Spróbuj mi podskoczyć, cha, cha, cha :)Albo: Ty nie podskoczysz? Nie, no na pewno nie podskoczysz... Nie dasz rady Buziaki

  • wesola1511

    wesola1511

    2 lipca 2007, 10:52

    Jesteś szczęściarą ze tyle wazysz:D:D:D :))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.