...no po prostu szał :( Wczoraj mnie musiało przewiać, jak ze śmieciami z kotłowni przez garaż latałam do śmietnika albo stres ze mnie wyłazi. Szyją tym razem, z pleców już wylazł. Mam elegancki przykurcz szyjny, łażę po domu w szaliku, bo rozgrzewający plaster mi się odkleił i w sklepie wpadł niemal za gatki - w ostatniej chwili wydłubywałam zza paska spodni. Stojąc w kolejce do kasy, nie w przymierzalni, he he ;) Musiało, doprawdy, zabawnie wyglądać ;) Zresztą teraz też muszę wyglądać szałowo z przekrzywioną na lewo czaszką. No w prawo nie spojrzę a i z patrzeniem w górę mam kłopot. Nic to - w końcu przejdzie.
Wyciągnęłam WSzPM do IKEA. Pojechalim po dozownik do mydła (który mam zamiar używać w kuchni do płynu do naczyń) i ramki do obrazków (także do kuchni). Ale kupiłam więcej, czym zaraz się pochwalę, bo przy okazji humor sobie poprawię*** oglądając te drobiazgi. Mała rzecz a cieszy :) Ramki wyglądają tak: i kupiliśmy cztery sztuki. A w środku będą takie obrazki: Z jednego musimy zrezygnować (chyba, że kupimy piątą ramkę, się zobaczy. Się.) Ja bym nie wieszała śliwek, Maciej - granatów. Zobaczymy, w sumie to nie jest takie ważne :) O podobnych ramkach, jeno większych, myślałam w kontekście salonu. Ale już wiem, że nie będą pasować. Tam muszę wymyślić coś innego. Dozownik kupiliśmy standardowy, drugi do pary (w pierwszym jest mydło), tylko mam problem, bo nie działa. Grrrr... No nic to - Gajol w tygodniu, wracając z pracy pojedzie wymienić... W ramach szaleństwa kupilim komplet pościeli dla Zosi (trzeci z kolei - każdy jest inny, wszystkie są kolorowe i bardzo sobie chwalę pościel z IKEA, zarówno dziecięcą, jak i dla nas), zabawkę drewnianą i szlafrok dla Maćka I jeszcze papier do pakowania, ale nie mogę go znaleźć na stronie - może już jest wycofany, bo w promocji wzięłam :) Tak więc w IKEA zaszalałam, ale wcale mi z tym źle nie jest. Poza tym kupiłam sobie czarną, klasyczną koszulę z H&M (bo moja poprzednia nieco wyblakła) oraz nabyliśmy prezenty urodzinowe: dla młodszego Szwagra*** i drobiazg dla Natalii (kończy jutro 21 lat :D). Gaja, nie wygadaj Koncemu - dostanie to: . A Natalce damy w poniedziałek czekoladki Lindor w śmiesznej kosmetyczce z czerwonych cekinów. Sama bym coś takiego chciała :P Na zakończenie eskapady poszliśmy (a raczej poczłapaliśmy ;)) do OBI - wymyśliłam sobie doniczki na kaktusy kominkowe. Niestety, nie znaleźliśmy nic, co by nam odpowiadało. No, to wracamy na tę naszą wieś.
Niedaleko domu utopiliśmy auto po osie w gliniastym, wciągającym błocku. Nie wracaliśmy przez Panią Kałużę, tylko z drugiej strony i to był błąd. Kałużą zainteresowała się Straż Pożarna i dzisiaj (drugi dzień z rzędu) odpompowywała wodę. Soł - da się tamtędy przejechać, zwłaszcza, że ktoś się szarpnął i największe dziury zasypał gruzem. Ale nie - przykozaczyliśmy, pojechaliśmy (kiedyś) bezpieczniejszą drogą i dupa. Stanęliśmy po ośki. Camel Trophy, jak nic Zanieśliśmy zakupy i Zosiaka do domu a Maciej się zaparł i wrócił w błoto, żeby Fusiona wyciągnąć. I udałoby mu się (dzielny człowiek!), gdyby nie poszło sprzęgło... No, to stoi sobie Fusionek, na środku Tego-Błotnistego-Czegoś-Co-Niby-Jest-Drogą. Pocieszające jest to, że nikomu drogi nie tarasuje, bo i tak nikt się tamtędy pchać nie będzie. Jutro przyjaciel wyciągnie nas terenówką z błocka i (daj Boziu) odholuje pod warsztat. Mam nadzieję, że niedługo zacznie mnie to wszystko śmieszyć, bo na razie to mnie to dołuje, wqrwia niebotycznie i nerwy zżera.
A jeszcze Zosieńka chyba ma podwyższoną temperaturę, więc nie wiem, czy jutro ją będę ciągać na urodziny Szwagra, czy pojedzie sam Maciuś. Bidulina moja...
Sami widzicie, że powodów do zdenerwowania mam kilka. O PINBie i zamieszaniu z odbiorem domu pisać na razie nie zamierzam. Powiem jedynie, że w ZDiZ oraz w Wydziale Inżynierii Ruchu UM Gdyni trafiłam na dobrych ludzi. Typowy Urzędas spuściłby mnie na drzewo a tu jedna pani podpowiedziała dokładnie do kogo iść a druga na rzęsach stanęła, żebym papier dostała na czas. Dzisiaj w OBI kupiłam małego kwiatka - pojadę specjalnie i podziękuję. Symbolicznie dam, bo nie chcę, żeby ktoś przez bombonierkę, czy coś bardziej okazałego miał kłopoty, różnie bywa...
Wygadałam się, to mi nieco lepiej. Zmykam spać - ostatnimi czasy dla mnie godzina 22 to pora już kosmiczna ;) Ciekawe tylko, jak ja zasnę okutana w szalik i bez możliwości odwrócenia się w prawo, he he...
Buziaki sobotnie!
PS. Nie brzuszkowałam dzisiaj, nie dałam rady. I jutro też to słabo widzę :|
_________________________________________________________________
***Czemuż muszę sobie poprawiać humor? Powód mam rzeczywisty, nie urojony - ale o tym za chwilę.
***Idziemy jutro na rodzinny obiad. O ile wyjedziemy. I o ile Mysza nie będzie chora.
livebox
22 marca 2010, 12:49Też mam takie obrazki w kuchni, dokładnie trzy z nich,ale planuję zmienić na własne fotografie(ziarnka kawy, jajka,świeże pieczywo i takie tam). W piątek zaopatrzyłam się w komodę, zestaw pachnących świeczek i wazon z IKEI.Portfel świeci pustkami,ale radocha wielka.
TazWarkoczem
21 marca 2010, 15:32mam pewną teorię .... bo ja tez bralam , jak Ty małę biale tableteczki, i tez staram sie byc taka akuratna jak Ty... i tez mam takie same włąsnie problemy z szyją , plecami i kręgami - czy nie ma to zwiazku z tym ze non stop jestesmy napiete??? czy np dentysta nie powiedzial Ci ze w nocy przez sen scierasz zęby bo zgrzytasz nimi??? stres, nerwy i napiecie - nawet podswiadome .... ja sie obudzilam dzis w nocy ze zdrętwiałymi rekami, a poza tym z rana kręgosłup - odcinek szyjny - to jeden ból... Co my mamy robic??? :( buziakkk
kilarka2
21 marca 2010, 09:09moja biedna żyrafka :*
Koncowa
20 marca 2010, 23:31to ty nie wygadaj Gajolowi - zrazy będą, TE zrazy :D