Witajcie!
Wczoraj z racji fatalnej pogody nie wystawiłam nosa poza próg mieszkania, natomiast dzisiaj po pracy poszłam pobiegać. Cel na dziś: przebiec 10 km w 1h 20 .. niestety po 26 minutach biegu masakycznie zaczęło padać więc trzeba było zawijać d.. i biec do samochodu... Efekt: przebiegnięte łącznie 40 minut czyli 5,4km... szaleństwo to nie jest. Ale nie lubić biegać w deszczu, bo to nie jest przyjemne. Niestety pogoda na najbliższy tydzień nie zapowiada się dobrze, więc postanawiam zapisać się na siłownie (przynajmniej na kwiecień) bieżnia+hantelki i do tego sauna i będzie pięknie :)
Jutro już środa - i to jest pocieszające :)
Tymczasem uciekam spać i życzę Wam miłego wieczoru/nocy.