Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nieszczęśliwa
11 listopada 2011
Ty razem wytrzymałam dziesięć dni na diecie. Dzisiaj niestety moja silna wola przegrała z rogalami, plackiem i czekoladą. Nie znam umiaru. Ale przynajmniej wiem, gdzie leży przyczyna. Cały dzień było w porządku, po południu spotkałam się z koleżanką na kawie i dopiero po powrocie do domu napadło mnie obżarswto. Poczułam się beznadziejna, jej się wszystko udaje, ułożyła sobie w życiu, tylko ze mnie taki nieudacznik. Jestem przygnębiona, to uciekam w jedzenie, potem jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwa, bo tyle żrę i wyglądam okropnie. I jak się z tego uwolnić?
czerwonaporzeczka
13 listopada 2011, 16:27:( Nie poddawaj się, proszę!
lelilath
12 listopada 2011, 14:12Wiem i rozumiem Cię, że nie jest łatwo... czasami wręcz jest to ciężkie ale pamiętaj, że są osoby które w Ciebie wierzą! Ja w Ciebie wierzę i trzymam kciuki by Ci się udało. Postaraj się znaleźć sobie jakieś zajęcie na takie wieczory kiedy masz ochotę zjeść wszystko co wpadnie Ci w ręce... z czasem będzie lepiej a takie "ataki" będą zdarzać się rzadziej.
Wyszu
11 listopada 2011, 20:18Musisz znaleźć inny sposób, żeby się wyładować. Może pobiegaj z odkurzaczem? ;) Albo po prostu zaprzyj się w diecie i powiedz sobie, że możesz wszystko poprawić i mieć jeszcze lepiej niż koleżanka! Trzymaj się ;)