Wczoraj były kijki i o niebo lepiej się dziś czuję. Po kijkach zero kolacji i to też wpływa na moje lepsze samopoczucie! Szkoda, że zapominam, jak to lekko człowiek się czuje jak nie dopcha wieczorem :) i czasem jednak dopycham!

Mam koleżankę, która z ogromnym samozaparciem i niewiarygodną konsekwencją trzyma się planu posiłków – uwaga – pomimo ciąży!!! Wydaje mi się, że przychodzi jej to tak naturalnie, bez wysiłku! Guzik prawda – ogarniam wysiłek, jaki czyni by osiągnąć cel, ale jednocześnie widzę jak jest ukierunkowana na odchudzenie i idzie prościutko!!! Podziwiam i już nie mogę się doczekać aż urodzi zdrową dzidzię i ruszy pełną parą – myślę, że znajdzie czas nawet przy dwójce małych dzieciaczków!

Bo ja niestety nie idę prościutko – moja droga do celu ma wiele zakrętów i odgałęzień :( , w których czasem zabawiam na długo! Te odgałęzione drogi są w moim przypadku bardzo słodkie i dlatego tak trudno mi wrócić na właściwą ścieżkę :D

Oby jak najmniej słodkich zakrętów!!!!