Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
trudny powrót-więc od kiedy?
15 sierpnia 2012
Chcę wrócić,ale jeszcze nie wiem od kiedy ,mój powrót musi być świadomy,muszę zdecydować czy chcę być szczupła,czy też chcę i muszę zaakceptować siebie z tymi kilogramami,ale wiem,już teraz,że nie akceptuję mojej otyłości olbrzymiej,coraz rzadziej przeglądam się w lustrze od szyi w dół,nie oglądam też moich zdjęć z wycieczki do Budapesztu (8-11 czerwiec )i z wakacji we Władysławowie (14-28 lipca) nie chcę oglądać wieloryba na plaży,wolę się nie widzieć bo i tak wiem,że wyglądam okropnie (dziwię się mojemu mężowi notabene młodszemu o 5 lat,że jest ze mną i ,że się nie wstydzi gdziekolwiek iść ze mną).Codziennie myślę,ze muszę coś z tym zrobić i..............nie robię nic,w sobotę byłam na weselu ,na 100 osób oprócz mnie tylko jeszcze jedna pani była gruba,reszta to chudzielce,chwilami myślałam,że ze wstydu się spalę,chudzielce jadły sałaty i warzywa a ja mięsa i ciasta,mąż pokazał mi zdjęcia na jednym z nich byłam ja(nie kazałam robić mi zdjęć)przy stole,nie mogłam uwierzyć,że ta gruba baba to ja,rozpłakałam się to straszne jak ja wyglądam,ale może teraz wreszcie dotrze do mnie,że to już najwyższy czas,jutro lub w piątek się zważę ale i tak wiem,że ważę grubo ponad 90 kg.wszystkie rzeczy od zeszłego roku za małe,ale najpierw mocno muszę chcieć.........Ewuś to dla Ciebie ten wpis...............
gzemela
16 sierpnia 2012, 12:57Trzeba zacząć i niezrażać się niepowodzeniami. Wiem, łatwo powiedzieć, gorzej wykonać. mnie się już udalo zrzucić 8 kilo od końca marca.
Mafinka
15 sierpnia 2012, 23:15wracaj na dobre!!! tyle razy zaczynalas i ginelas na dluugie m-ce, wroc naprawde, zrob to dla siebie!!!! trzymam kciuki
linda.ewa
15 sierpnia 2012, 23:14Poryczałam się. Dziękuje. Często myślałam o Tobie jak Cię nie było, chciałam napisać ale wydawało mi sie że potrzebujesz być sama. Myliłam się? Pamiętasz, umawiałyśmy się że spotkamy się na kawie nad Maltą jak już będziemy chude ;). Miało to być wiosną ... Nie jesteśmy chude. Ani Ty ani ja :( Jestem ponad paskiem już od bardzo dawna. Teraz zebrałam się w sobie i próbuję...kolejny raz. Nie mam już aspiracji co by ważyć tyle co przed ślubem, wystarczy mi tyle co bym nie była największą matką na wywiadówkach. Chce wejść do sklepu i nie słyszeć że nie maja ubrań dla ciężarnych a w udzie mieć mniej niż 70 cm... Będę Cię wspierać z całych sił!
misskitten
15 sierpnia 2012, 22:37mąż jest z Tobą, bo jesteś dla niego wartościową kobietą.....a na wagę trzeba wejść i wziąć się w garść, schudnąć, zrobić to dla siebie. Dasz radę, jak wiele Vitalijek, trzymam kciuki i życzę powodzenia!