Nienawidzę mojego internetu.
Nienawidzę, nienawidzę nienawidzę!
Nie miałam dzisiaj weny na pisanie notki, ale się przemogłam i opowiedziałam Wam o czymś w miarę sensownym, ale nie... Akurat w chwili, kiedy kliknęłam "publikuj" moja super-technologia postanowiła się zbuntować! Zaczynam od początku...
Dzisiaj rano, kolejny raz udowodniłam sobie, że poranne wizyty na siłowni są tysiąc razy bardziej efektowne od tych wieczornych, ale co zrobić kiedy codziennie rano jest się przykutym do ławki szkolnej?
Czy jest tu ktoś, kto jest równie nieśmiały i niepewny siebie jak ja? Jejku, nienawidzę tego, jak nie umiem nawet odpowiedzieć na uśmiech pewnego fajnego chłopaka z siłowni, ygh. Nie ma mowy nawet o czymś poważniejszym (mowa tu o dłuższej rozmowie) z takim podejściem, jakie mam ja.
Czy u Was w Biedronce też wstawili pojemniki z różnymi orzechami itd.? Bo chyba w każdej Biedronce jest to samo. Niedawno zakupiłam sobie pistacje, a dzisiaj fistaszki. Podjadam je cały dzień, ale są zdrowe i wspomagają odchudzanie, o tak. A moja mama zamiast takich orzeszków wybiera biszkopt z masą budyniową oraz dżemem, pozdrawiam. Trochę kusi, ale nie bardzo, uf.
Po półtoragodzinnej męce na siłowni przypomniałam sobie, że mam iść na basen, ale okazało się, że w domu nie ma ani jednego czepka, także z pływalni nici. A już myślałam, że odnowię swoje hobby, które "uprawiałam" przez jakieś pięć lat. No nic.
Brak wizyty na basenie zrekompensowałam sobie obejściem wszystkich sklepów RTV i AGD w moim mieście w poszukiwaniu kuchenki mikrofalowej. Uświadomiłam sobie, że przecież, odgrzewając potrawy w takiej mikrofalówce unikamy kolejnego użycia tłuszczu bądź oleju, right? Ale widocznie mam zbyt wysokie oczekiwania, bo żadna mi nie pasowała.
Do tego poszukuję blendera, bo marzą mi się zupy-kremy (najbardziej z dyni i brokułowy, oh ah!) oraz aparatu cyfrowego, bo stary po ostatniej wycieczce do Zakopanego odmówił posłuszeństwa. Bo kto by pomyślał, że nie można robić zdjęć w deszczu? :)
Tyle z moich dzisiejszych przygód, zostawię z Wami jeszcze bilans:
I śniadanie: owsianka
II śniadanie: jabłko
Obiad: 7 x mini kotlecik sojowy smażony, 50g kaszy gryczanej, parę ogórków konserwowych
Podwieczorek: jogurt naturalny + 250g twarogu 0% + cebulka + 2 plastry szynki + 2 wafle ryżowe
Kolacja: jabłko
Polecam "danie", które jadłam dziś jako podwieczorek - kroimy cebulkę, solimy ją, wrzucamy twaróg i trochę śmietany bądź jogurtu naturalnego, mieszamy i wychodzą pyszności :)
♥
mrs19bubble94
5 stycznia 2014, 14:41Postaraj się przeciągnąć mamę na swoją stronę i odchudzajcie się razem, to na prawdę pomaga. Powodzenia!
Onaa1718
5 stycznia 2014, 14:08z Wpisem Tak jak u mnie ;) Bardzo dobre Menu :)
natusia97
5 stycznia 2014, 14:01Hej Kochana ;*** Ach, ile razy ja miałam coś takiego. Ale najczęściej zdarzało mi się to na moim zwykłym blogu, nie na Vitalii. Wiadomo, rano ma się więcej siły, nie jest się na pewno aż tak zmęczonym jak w godzinach wieczornych. A co do tego chłopaka - to na pewno się przełamiesz ;) Nie byłam ostatnio w Biedronce, więc nie wiem ;p Widzę, że niezłe zakupy się szykują, tu mikrofalówka, tam blender mhmmm ^^ Mój brat jest przynajmniej dobry z tym, że kocha słodycze - wchłonie niemalże wszystko co mu podasz ;) Więc przynajmniej tak nie kusi, jeżeli wyląduje w jego żołądku ;) Pozdrawiam
fitszarlottka
5 stycznia 2014, 13:52Czytam ostatnią część Eragona:) A Dziennik Chodakowskiej mam ale go nie używam, denerwuje mnie:) Widzę że u ciebie menu bardzo ładne:) Ja też muszę się ogarnąć:)
slimsoul96
4 stycznia 2014, 22:16Znam ten ból, kiedy już pod koniec kasuje się cały wpis. Jak mi się ostatnio coś takiego zdarzyło to miałam ochotę coś rozwalic w pobliżu xD a u mnie w Biedronce już od bardzo dawna wystawiają różne orzechy i czasami z tego korzystam chociaż osobiście wolę kupować je w Auchanie :) tylko też uważaj z ilością bo orzechy mimo że zdrowe to również bardzo kaloryczne ;*
big.return
4 stycznia 2014, 21:59ja się z Tobą w pełni identyfikuję!