Nareszcie, nareszcie, nareszcie.
W końcu.
Przełamałam rządzę jedzenia i czuję się fantastycznie, z resztą widać, że moja notka nie ogranicza się jedynie do napisania tego, że nie mam sił.
Dzisiaj zjadłam: średni talerz kalafiora z masłem, dwie kanapki z czarnym chlebem, szynką, cebulą i keczupem i pomarańczę i pewnie zjem coś lekkiego po siłce np. coś z mlekiem :)
I zaraz lecę na siłkę na 1,5h, o maaaatko już się nie mogę doczekać <3
Wróciłam, nie wstydzę się już tego, że tak jem. Mam nadzieję, że więcej nie będę musiała przechodzić przez taki okres. Naprawdę nie wiem co mnie opętało.
Trzymajcie kciuki.
Kocham to.