Pamięć bywa zawodna, dlatego postanowiłem umieszczać tutaj adnotacje o wydarzeniach, które składają sie na drogę przez mękę jaką jest zrzucanie nadmiaru kilogramów. Jak narazie to troche przesadziłem z "drogą przez mękę". Zaskoczyła mnie jakość i różnorodność potraw jaką dostarcza mi jadlospis. Czasami zaskakuje mnie też ich ilość. Ale nie jest źle. Wielokrotnie przekonałem się, że posiłki smakują dobrze i kilka zostanie juz na stałe w moim repertuarze.
Jutro ważenie. Co pokaże bezwzględna waga? Mam nadzieję, że będę mógł odetchnąć z ulgą. Czuję sie dobrze, może nawet bardzo dobrze i mam nadzieję, że nie jest to odczucie subiektywne. Zobaczymy!
irena.53
8 grudnia 2015, 17:01Witam....oj czasami to musi potrwać zanim nauczymy się siebie, wypracoujemy dla siebie odpowiedni styl dietowanai, bądź wypracujemy wytrwałość, by chociaż wciąż próbować. Wyglada ta Twoja próba nienajgorzej, czego I Tobie życzę. Tzn szybkiego ustawienia sie na właściwym torze...-pozdrawiam
Molgar
13 listopada 2015, 19:12Dwaj chłopie, dawaj. Na początku wydaje się, że jedzenia jest dużo. Sama to miałam. Potem entuzjazm mi zdechł i ... Teraz znowu do przodu, a raczej do tyłu. Dasz radę, bo chcesz. Trzymam kciuki.
Anula32
6 listopada 2015, 07:25"droga przez mękę" - też tak myślałam na początku SD a jednak jest Ok :)