Witajcie :)
Ostatni wpis mam z środy, więc znowu lekkie zaległości :)
Czwartek:
Zrobiłam sobie trening brzucha, każde ćwiczenie przyjełam na 5 serii po 10 powtórzeń w każdej, bądź 5 serii po 10 sekund :)
- Spięcia całego ciała leżąc na brzuchu
- Przyciąganie kolan - nogi na piłce
- Wznosy barków do nóg, nogi prosto jak świece
- Unoszenie bioder w górę
- V-sit
- L-sit
- boczne brzuszki na lewą i prawą stronę
- kółeczko
- plank
Oprócz tego, nie pamiętam co działo się w czwartek, Zapewne nic. Uczyłam się do zaliczeń na weekend.
Piątek:
W piątek był kolejny trening kalisteniki, ale miałam po nim niedosyt, że mogłabym więcej :) A było na nim:
- rozgrzewka, bieganie po sali, wymachy rąk itp
- ćwiczenia na brzuch , wznosy rąk, bioder, plank
- plank - nogi i ręka po skosie zabierana w górę
- pompki - pozycja 1 , 2 lub 3 na sygnał , i to na pięściach więc ciężko, ale się przyzwyczaję :)
- rozciąganie nadgarstków
- stanie na rękach przy ścianie
- tuck planche na czas, i ten czas co wyjdzie dzielimy na pół, potem ten wynik mnożymy razy tyle by była minuta , czyli tyle serii :) mi wyszło max 25 s, podzieliłam na dwa i wyszło 5 serii po 12 sekund
- podciąganie z nogami w L-sicie
- dipy - L-sit - tuck planche - na zmianę
- pompki - na przeciwko ktoś i klaskasz mu w jego rękę
- tabata przysiadów - 4 minuty
- rozciąganie
Wróciłam to się uczyłam na zaliczenia. Byłam sama w mieszkaniu i nie mogłam zasnąć. Zawsze sama się boję. I wyszło, że dopiero koło 3 się uspałam, a o 6 musiałam wstać.
Sobota:
W sobotę miałam zajęcia z instruktora fitness. Mieliśmy zaliczenia z prowadzenia zajęć ze sztangą , popularne pure pump itp. Jest nas 9 osób, i każda z nas musiała poprowadzić takie zajęcia, a dodatkowo uczestniczyć w zajęciach prowadzonych przez kogoś. Więc wyszło, że 9 razy wykonałam każdy obwód. Trenerka pozwoliła mieć sam gryf, ale mi było za lekko i nałożyłam coś tam, że łącznie z gryfem było jakieś 6 kg więc nie dużo, ale akurat by coś poczuć.
Każde ćwiczenie ze sztangą to powtórzenia z muzyką, 4:4 (2 razy) , 3:1(4 razy) , 2:2(4 razy) i 1:1(8 razy). A było:
- przysiady zwykłe
- przysiady szerokie
- wyciskanie sztangi leżąc tyłem na stepie
- martwy ciąg
- wyciskanie francuskie leżąc tyłem
- unoszenie sztangi, zginając ręce w łokciu, stojąc, na bicepsy
- wypady
- unoszenie łokci w górę - ćwiczenie na ramiona
- brzuszki
Wszystko wszystko zajęło nam chyba ponad 2,5 h, zanim każda z nas to poprowadziła :) Wróciłam do domu padnięta i mega głodna , ale i zadowolona, bo trening super.
Niedziela:
W niedzielę, miałam ostatnie zaliczenia ustne. Zaliczyłam cały pierwszy semestr instruktora fitness :) Od marca zaczynam drugi, w czerwcu koniec, i będę miała papierek, by móc zaczynać inne szkolenia.
Nie ćwiczyłam nic, zrobiłam sobie dzień wolnego i lenistwa.
Podciągnęłam się tylko sprawdzić ile dam rade i wyszło 10 razy nachwytem :)
Więc progres jest :))))
A dzisiaj mamy poniedziałek, wstałam, zjadłam śniadanie, jestem niewyspana.
W planach mam poćwiczenie brzucha rano, ale nie wiem czy się zmotywuje
Wieczorem trening kalisteniki, a do tego czasu muszę ogarnąć mieszkanie, siebie, po kucharzyć w kuchni i pozałatwiać kilka spraw :)
Miłego dnia!