Witajcie.
Wczoraj poszłam na kolejny trening kalisteniki. Tym razem sama bez chłopaka, troszkę się krępowałam na początku, ale jakoś poszło :)
Starałam się dorównywać chłopakom, ale jak wiadomo, oni silniejsi, ja dopiero zaczynam, ale dam radę :)
Na treningu było:
- rozgrzewka
- sety z przysiadami, czyli trener mówił komendę, i na zmianę robiłam 20 przysiadów zwykłych, odpoczynek w półprzysiadzie, 20 wznosów na palce, i tak na zmianę
- przysiady na jednej nodze , 3 serie na każdą stronę
- wąskie pompki - zatrzymywanie w trzech fazach, górnej, średniej i dolnej - na komendę - ciężkie :)
- ćwiczenia na brzuch - lędźwie na macie
- stanie na rękach przy ścianie, lekko odrywając jedną nogę i drugą szybko
- wąskie pompki
- podciąganie nachwytem
- waga przodem i tyłem na kółkach - nogi 90'
- sety, na zmianę L-sit, i inne takie ;p nie znam nazw ;p ale ciężkie :))
- rozciąganie
Dziś czuję barki, ale nie tak mocno jak po pierwszym treningu.
Kolejny taki trening w piątek.
A dziś trening w mieszkaniu, planuję poćwiczyć brzuch i rozciąganie , zaraz zrobię sobie jakąś rozpiskę :)
Założyłam sobie słoiczek wspomnień na ten rok.
Czyli każdego dnia wrzucam jedną karteczkę z najmilszym wydarzeniem jakie mnie spotkało przez cały dzień :)
I tak przez cały rok. Minie rok, wysypie karteczki i poczytam jaki to był wspaniały rok :)
Miłego dnia!
Walczcie o siebie!